Dzieciaczki programują

Sylwek uczy dzieciaczki programowania. Tak mówi. Przypomina mi się to, gdy piszę mu coś głupiego, jak zwykle, a on mi odpisuje, że teraz nie ma czasu. Jest zajęty. Za cały komentarz wystarcza ukradkiem przez Sylwka zrobione zdjęcie, a na nim banda słodkich zuchów, którzy właśnie – pod kierunkiem Sylwka – odkrywają świat programowania. Świat tworzenia wszystkiego, co istnieje, świat bycia bogami. Tak przynajmniej widać po ich minach. Jeśli zastanawiałeś się kiedyś, jak wyglądają rozdziawione buzie albo wybałuszone oczy, na zdjęciu Sylwka jedno i drugie widać idealnie.

Dzieciaczki mają tak na oko po dziesięć lat, ale na zajęciach z Sylwkiem widać w nich moc, poczucie sprawczości, wiarę w celowość bycia tu, gdzie są. A przede wszystkim widać, że ci młodzi programiści czują się bohaterami, odkrywcami świata pełnego tajemnic i cudów, które przyjmują z otwartymi ramionami. Radośnie podekscytowani, z dumą czynią sobie ten świat poddanym. I żadne jabłko nie stanie im ością w gardle.

Nie przypominam sobie, kiedy ostatnio widziałem taką minę – choćby jedną – na swoich zajęciach. I nie chodzi bynajmniej o przedmiot. Dożyłem czasów, gdy to moi byli studenci są specjalistami od inspirowania innych, jeden z nich, Konrad, nawet napisał o tym książkę.

Nim Israfil zadmie w ostatnią trąbę, jeszcze niejeden młodszy czy starszy dzieciaczek rozdziawi buzię za sprawą moich byłych studentów. Ulicą Życzkowskiego w Czyżynach przechadza się po jednej stronie składający pod nosem głoski w zdania Dżibril, po drugiej można spotkać Azraela Sylwestra, a na szóstym piętrze budynku nieopodal siedzi też Malik, czyli ja. Malik robi po prostu swoją żmudną robotę, jak na naczelnika Gehenny przystało.

Sylwester to mój Anioł Azrael. Strzeże tablicy z kodem, który zgłębiają moi więźniowie, a który dla mnie jest niepojęty. Nie wierzę w życie wieczne, ale po mojej śmierci Sylwester będzie mieć władzę nad moją duszą, a raczej nad tym, co z niej zostanie. Będzie inspirował.

Coolio, Gangsta’s Paradise

Ten wpis jest częścią sylwestrowego cyklu, w ramach którego powstały już następujące odcinki:
– w Sylwestra 2012, o Łukaszu;
– w Sylwestra 2013, o Pawle;
– w Sylwestra 2014, o Tomku;
– w Sylwestra 2015, o Albercie;
– w Sylwestra 2016, o Dominiku;
– w Sylwestra 2017, o Michale;
– w Sylwestra 2018, o Wiktorze;
– w Sylwestra 2019, o Adamie;
– w Sylwestra 2020, o Maksymilianie;
– w Sylwestra 2021, o Przemysławie;
– w Sylwestra 2022, o Małgorzacie;
– w Sylwestra 2023, o Sylwestrze (niniejszy wpis);
wszystkie wpisy ilustrowane są moimi zdjęciami z dzieciństwa i piosenkami.
W Sylwestra 2024 roku ukaże się wpis o Pawle II.

Burzymy Bastylię

Ten wpis to odświeżany kotlet sprzed lat. Przypominam go w związku ze śmiercią Tomka.

Siedzimy z Tomkiem na Placu Bastylii i pijemy bordeaux, a Tomek – beztrosko wyluzowany, ale z pewną siebie miną znawcy – tłumaczy mi i Michałowi, jakie wino się pije do jakiego rodzaju mięsa. Wydaje się zdziwiony tym, że Michał nie rozumie, że nie możemy (Tomek i ja) pić białego wina do dania z wołowiny. Z właściwą sobie pobłażliwą wyrozumiałością traktuje natrętne dziwactwo Michała, który – zamiast wykwintnych dań kuchni francuskiej, jakie sobie zamówiliśmy – wolałby skoczyć na coś „swojskiego” do McDonalda 200 metrów dalej, przy Boulevard Richard Lenoir.

Tomek to wiejski głupek. Przynajmniej za takiego bywał uważany, jako uczeń, i pewnie na zawsze takim pozostanie we wspomnieniach niektórych nauczycieli (o ile oczywiście w ogóle będą go pamiętać). Ale Tomek to mistrz zaskakiwania. Jak wtedy, gdy – wprawiając Przemka w osłupienie – sam zmienił sobie sprzęgło w golfie.

Niektórym wydaje się, że Tomek jest leniwy i niewiele robi, tymczasem prawda jest taka, że Tomek niczego nie robi byle jak. Gdy rzucał palenie, udał się do lekarza, zrobił szczegółowe badania, w tym prześwietlenie płuc, i dokładnie zaplanował kurację. Gdy jego koledzy bawili się na zabawach w wiejskich remizach, Tomek jeździł po kilkadziesiąt kilometrów do odległych klubów, czasami w innym województwie.

Tomek to także człowiek honorowy, szanujący siebie, który nie robi niczego wbrew sobie i ma własną, głęboko przemyślaną i konsekwentnie podtrzymywaną hierarchię wartości. W hierarchii tej mecz Wisły Kraków ma wyższy priorytet niż Pan Tadeusz, Nad Niemnem i inne pierdoły z XIX wieku. I po obiedzie na wiślackim stadionie muszę Tomkowi przyznać rację. Nawet jeśli nieszczególnie interesuję się piłką nożną, gębę miałem szczęśliwą podczas tego obiadu w nie mniejszym stopniu, niż Paweł, gdy zwiedzaliśmy Stadion Narodowy w Warszawie.

Cokolwiek Tomek robi, emanują z niego godność i autorytet większe niż z niejednego pomnika bohaterów narodowych nadętego patosem. Potrafi w spodniach od dresu wejść do sklepu z markowymi ciuchami czy perfumami i zawsze ma rozeznanie w towarach na najwyższych półkach. Nie czytał nigdy Lalki i ma w nosie (albo i w jakiejś innej części ciała) Wokulskiego i Izabelę, za to gdy z przyjaciółmi rozmawiamy o książkach, które są właśnie na szczytach listy bestsellerów dziennika New York Times, włącza się do rozmowy i błyskotliwie żartuje.

Z jednakową nonszalancją i podniesioną głową wraca Tomek z meczu na Orliku, z roboty na koparce albo z grilla w Jaksicach. Gdy wspomnisz o jakimś egzotycznym miejscu albo o jakiejś zabitej dechami wiosce na końcu świata, o której nikt z Twoich znajomych w życiu nie słyszał, Tomek na pewno już tam był, ma tam kogoś znajomego, albo – co najmniej – ktoś z jego znajomych był tam kiedyś.

Tomek nie ma może takiego talentu do języków obcych, jak Robert, ale – gdy coś go nagle intryguje na środku Luwru – podchodzi do tubylców i bez chwili zastanowienia i bez cienia tremy wyjaśnia sobie z nimi wszystko, co wzbudziło jego wątpliwości. Nawet nie patrzy w moim kierunku, żebym mu pomógł się z nimi porozumieć.

W przeciwieństwie do wielu ludzi, Tomek naprawdę potrafi korzystać ze swojego smartfona, skonfigurować sobie i dostosować do swoich potrzeb różne dostępne w nim funkcje, korzysta z komunikatorów, o których większość naszych wspólnych znajomych w ogóle nie słyszała.

Kiedy nocuję z Tomkiem w Krośnie, okazuje się, że jest jedyną osobą na świecie, której – o dziwo – nawet Jacek nie przegada. Przed Tomkiem, jak przed mało kim innym, nie boję się nie mieć żadnych tajemnic. Jest wyrozumiały i delikatny, a zaskoczyć Tomka to naprawdę nie lada wyzwanie. Mnie się to dotąd nigdy nie udało.

Gdy myślisz o Tomku, że to wiejski głupek, tkwisz w mentalnym więzieniu po uszy. Jeśli nie znasz Tomka lub nie masz o nim zdania, powiedzmy sobie prawdę: i tak na pewno cierpisz na jakieś urojenia i żyjesz w świecie pełnym złudzeń i mylnych opinii.
Wstań, zburz swoją Bastylię, zrób sobie rewolucję i w Nowym Roku zacznij życie na wolności. Niech ktoś szeroko otworzy ci drzwi, okna i oczy, tak jak Tomek za każdym razem mi otwiera. Bo Tomek może nauczyć wiele. Nie masz nawet pojęcia, jak wiele.


Ten wpis jest częścią sylwestrowego cyklu, w ramach którego powstały już następujące odcinki:
– w Sylwestra 2012, o Łukaszu;
– w Sylwestra 2013, o Pawle;
– w Sylwestra 2014, o Tomku (niniejszy wpis);
– w Sylwestra 2015, o Albercie;
– w Sylwestra 2016, o Dominiku;
– w Sylwestra 2017, o Michale;
– w Sylwestra 2018, o Wiktorze;
– w Sylwestra 2019, o Adamie;
– w Sylwestra 2020, o Maksymilianie;
– w Sylwestra 2021, o Przemysławie;
– w Sylwestra 2022, o Małgorzacie;
– w Sylwestra 2023, o Sylwestrze;
wszystkie wpisy ilustrowane są moimi zdjęciami z dzieciństwa i piosenkami.
W Sylwestra 2024 roku ukaże się wpis o Pawle II.

Duma z Michała

Ten wpis to odświeżany kotlet, mój sylwestrowy wpis o Michale sprzed sześciu lat. Przypominam go w związku ze śmiercią Tomka.

Zuzanna, pies dziesięcioletni, przyzwyczajony do jeżdżenia samochodami osobowymi i traktująca to jako coś całkowicie naturalnego, jest wywożona przez Michała na kilka dni do Jaksic. Tym razem dużym samochodem bagażowym, do którego wsiada tylko dzięki naszej bardzo wydatnej pomocy (bo ma lat dziesięć i zostało jej już lat tylko cztery, chociaż tego jeszcze wtedy nie wiemy). Patrzę, jak odjeżdżają z Michałem spod bloku, a ona siedzi spokojnie dwa metry nad ziemią, czyli jakieś cztery razy wyżej, niż zwykle, i spogląda z miną królowej Elżbiety II na oddalające się trawniki, drzewa i osiedle, jakby był to widok, do którego jest całkowicie przyzwyczajona.

Zazdroszczę jej, bo ja nigdy nie jechałem tak dużym samochodem, nigdy nie siedziałem tak wysoko nad powierzchnią jezdni. Ale jestem z niej przede wszystkim dumny, także gdy dowiaduję się od Michała, że – po zajechaniu na miejsce – samodzielnie zeskoczyła na jaksicką ziemię po otwarciu drzwi.

Kilka lat później siedzimy z Tomkiem i Michałem i rozmawiamy o tym, co słychać. Michał opowiada o tym, co mu udało się osiągnąć samodzielnie i w sposób zupełnie dla mnie nieprzewidywalny. Skoczył z bardzo wysoka, spadł na cztery łapy, nikt mu w tym nie pomógł. Gratuluję mu i mówię mu, że jestem z niego dumny. Pytam, czy mam prawo być dumny. Michał patrzy mi w oczy (co rzadko robi, bo podobno – tak mówi Tomek – mnie się boi) i mówi, że tak, że mam prawo być z niego dumny. To jeden z najpiękniejszych momentów mojego życia. Czuję się tak, jak pewnie czuła się Zuzanna, siedząc wysoko nad ziemią w dostawczym Mercedesie Michała.

W Nowym Roku bądźcie wszyscy chociaż raz z czegoś, a najlepiej z kogoś dumni, nawet jeśli powód do dumy może wydawać się komuś śmieszny. Ważne, by ktoś Wam dostarczył powodu do dumy, i by to była duma w Waszym odczuciu uzasadniona. I by ktoś Wam pozwolił być z siebie dumnym…

Ten wpis jest częścią sylwestrowego cyklu, w ramach którego powstały już następujące odcinki:
– w Sylwestra 2012, o Łukaszu;
– w Sylwestra 2013, o Pawle;
– w Sylwestra 2014, o Tomku;
– w Sylwestra 2015, o Albercie;
– w Sylwestra 2016, o Dominiku;
– w Sylwestra 2017, o Michale (niniejszy wpis);
– w Sylwestra 2018, o Wiktorze;
– w Sylwestra 2019, o Adamie;
– w Sylwestra 2020, o Maksymilianie;
– w Sylwestra 2021, o Przemysławie;
– w Sylwestra 2022, o Małgorzacie;
– w Sylwestra 2023, o Sylwestrze;
wszystkie wpisy ilustrowane są moimi zdjęciami z dzieciństwa i piosenkami.
W Sylwestra 2024 roku ukaże się wpis o Pawle II.

Poszukiwana

Gdy trzeba niekiedy coś podrzucić albo odebrać – po pracy, w drodze do domu – Małgosia podjeżdża do mnie, a ja schodzę na dół i sprawa załatwiona. Za pierwszym razem, kiedy to miało miejsce w moim obecnym miejscu zamieszkania, zbiegłem przed blok nie biorąc ze sobą telefonu i długo się dziwiłem, czemu Gosi nie ma, a ona w tym samym czasie dziwiła się pewnie, czemu ja tak długo schodzę. Ale teraz już wiem, co jest grane, nawet jeśli nie wezmę ze sobą telefonu. Po prostu Gosia, chociaż z chłopcami była u mnie wiele razy, podjeżdżając sama, z jakiegoś względu zawsze parkuje pod jednym z sąsiednich bloków.

Jednocześnie Gosia to ktoś, kto zawsze jest tam, gdzie jest naprawdę potrzebny, gdy sytuacja tego wymaga. Nigdy nie zabłądzi ani się nie spóźni – nie tylko dlatego, że zegar w salonie celowo jest ustawiony tak, że zawsze się spieszy. Gdy będzie naprawdę potrzebna, zawsze się znajdzie. Jest niezawodna i niezastąpiona – i takiego kogoś życzę Wam w przyszłym roku i do końca Waszych dni.

Nie wierzę w niebo, ale wierzę w to, że kiedyś, po wieczne czasy będę siedział z Gosią na bardzo wygodnej wersalce, zajadał nieskubany bób, taki ze skórkami, przegryzał go głąbami wyciętymi z kapusty, a do tego będę jeszcze miał miskę krewetek, których żaden lekarz nie będzie mi już bronił jeść – a Gosia nie będzie mi ich podbierać. O bób i głąby z kapusty na pewno się nie pokłócimy; będziemy ich mieli pod dostatkiem. A wszystko to będziemy popijać czerwonym barszczem z prawdziwych buraków.

Ten wpis jest częścią sylwestrowego cyklu, w ramach którego powstały już następujące odcinki:
– w Sylwestra 2012, o Łukaszu;
– w Sylwestra 2013, o Pawle;
– w Sylwestra 2014, o Tomku;
– w Sylwestra 2015, o Albercie;
– w Sylwestra 2016, o Dominiku;
– w Sylwestra 2017, o Michale;
– w Sylwestra 2018, o Wiktorze;
– w Sylwestra 2019, o Adamie;
– w Sylwestra 2020, o Maksymilianie;
– w Sylwestra 2021, o Przemysławie;
– w Sylwestra 2022, o Małgorzacie (niniejszy wpis);
– w Sylwestra 2023, o Sylwestrze;
wszystkie wpisy ilustrowane są moimi zdjęciami z dzieciństwa i piosenkami. W tym wpisie, wyjątkowo, zamiast mojego zdjęcia jest zdjęcie, które wkrótce będzie miało 100 lat. Obok swojej siostry Heli i brata Władka, jest na nim mój Tata – Rajmund. Ten najmniejszy.
W Sylwestra 2024 roku ukaże się wpis o Pawle II.

Głowa Goliata

Drzwi przed Przemkiem otwierają się same, jakby od niechcenia, a przecież o wiele bardziej widowiskowo byłoby, gdyby otwierał je z kopa, a może jeszcze z przytupem. Wchodzi, jakby nic się nie stało, głowę Goliata rzucając z pogardą i lekkim obrzydzeniem do kotłowni. Nie, nie będzie jej wtykał i obnosił na żerdzi. Procę, z której wystrzelił pocisk, zostawił gdzieś na dnie bagażnika. Zakrwawioną od ciosów na szyjach hydr i innych potworów siekierę też gdzieś po drodze zgubił albo zaszył w jakimś dziwnym zakątku wszechświata.

Kwartet smyczkowy Beethovena schizofrenicznie próbuje zdenerwować i zasiać niepokój u każdego, do kogo atmosfera ziemska donosi dźwięki. Ale Król Dawid (Przemysław) pozostaje niewzruszony. Podnosi rękę, uderza w struny harfy i rozsiewa wokół siebie błogi spokój i niefrasobliwość. Budda zazdrości mu spokoju i opanowania, Chrystus nie ma w sobie tyle miłości, a Mahomet chciałby Medyny tak bardzo swojej, jak ta, którą Przemek ma właśnie dla siebie. I którą się z nami dzieli.

W Nowym Roku i po kres Waszych dni niech ktoś wnosi w Wasze życie tyle dobrego i nadaje mu tyle sensu, ile mojemu życiu nadaje Przemek.

Ten wpis jest częścią sylwestrowego cyklu, w ramach którego powstały już następujące odcinki:
– w Sylwestra 2012, o Łukaszu;
– w Sylwestra 2013, o Pawle;
– w Sylwestra 2014, o Tomku;
– w Sylwestra 2015, o Albercie;
– w Sylwestra 2016, o Dominiku;
– w Sylwestra 2017, o Michale;
– w Sylwestra 2018, o Wiktorze;
– w Sylwestra 2019, o Adamie;
– w Sylwestra 2020, o Maksymilianie;
– w Sylwestra 2021, o Przemysławie (niniejszy wpis);
– w Sylwestra 2022, o Małgorzacie;
– w Sylwestra 2023, o Sylwestrze;
wszystkie wpisy ilustrowane są moimi zdjęciami z dzieciństwa i piosenkami.
W Sylwestra 2024 roku ukaże się wpis o Pawle II.

Na barana

Idylliczny wieczór rodzinny na wsi kilka lat temu, chyba właśnie w okresie świąteczno – noworocznym. Rozbawieni chłopcy biegają, śmieją się i krzyczą radośnie. Niestrudzony Przemek podrzuca Maksymiliana niemalże do sufitu i łapie go, a następnie podrzuca ponownie. Maksymilian jest w siódmym niebie, ale Wiktor też chce. Na szczęście wówczas było to jeszcze możliwe, bo nie tylko nie potrafił jeszcze wiązać sznurówek, ale był znacznie mniejszego wzrostu i lżejszy niż obecnie. Zabawa trwa jeszcze chwilę, Maks przygląda się jej cały rozpromieniony siedząc między mną a Małgosią, a gdy zmęczeni Przemek i Wiktor siadają obok nas spoceni i wyczerpani, tryskają może już nie niespożytą energią, ale na pewno szczęściem.

I wtedy Wiktor wpada na znakomity pomysł, który natychmiast nam obwieszcza, że teraz pora na to, by tata podrzucał… mnie. Patrzymy po sobie, wszyscy dorośli w pokoju, i wybuchamy śmiechem na myśl o tym, że Przemek ma podrzucać do sufitu chłopa dwa razy starszego od siebie i cięższego, niż on sam. Na twarzy Wiktora widać intensywne procesy myślowe zachodzące właśnie w jego mózgu. Zerka na tatę, zerka na mnie, ogarnia mnie wzrokiem od stóp do głów i zaczyna się śmiać razem z nami.

Patrzę na Maksymiliana i widzę, że się nie śmieje. Jest zdezorientowany. Spogląda a to na mamę, a to na tatę, nie rozumie, czemu Małgosia, Przemek, Wiktor i ja śmiejemy się do rozpuku. Spuszcza głowę, odwraca wzrok, robi smutną minę. Nie rozumie jeszcze tego, co do Wiktora właśnie dotarło, jest jeszcze za malutki.

Do pewnych rzeczy nie warto dorastać, lepiej na zawsze pozostać dzieckiem, jak Maksymilian wtedy. Są rzeczy, których nie warto zrozumieć ani których nie warto się uczyć. Człowiek marnuje w życiu tyle czasu na sprawy i problemy, o których lepiej w ogóle nie wiedzieć i nimi się nie zajmować. Pozostać w niewiedzy. W Nowym Roku i na resztę życia bądźcie na zawsze niewinnymi dziećmi, gdy chodzi o takie rzeczy. A w każdym razie nauczcie się przełączać tryb „dorosły” na tryb „dziecko” zawsze, gdy jest taka potrzeba. Będziecie czerpać więcej przyjemności z życia i lepiej się bawić, nie tylko w Sylwestra. Będziecie szczęśliwsi.

– w Sylwestra 2012, o Łukaszu;
– w Sylwestra 2013, o Pawle;
– w Sylwestra 2014, o Tomku;
– w Sylwestra 2015, o Albercie;
– w Sylwestra 2016, o Dominiku;
– w Sylwestra 2017, o Michale;
– w Sylwestra 2018, o Wiktorze;
– w Sylwestra 2019, o Adamie;
– w Sylwestra 2020, o Maksymilianie (niniejszy wpis);
– w Sylwestra 2021, o Przemysławie;
– w Sylwestra 2022, o Małgorzacie;
– w Sylwestra 2023, o Sylwestrze;
wszystkie wpisy ilustrowane są moimi zdjęciami z dzieciństwa i piosenkami.
W Sylwestra 2024 roku ukaże się wpis o Pawle II.

Niezaspokojony

Co roku w Sylwestra publikuję tu wpis z noworocznymi życzeniami dla czytelników, którego motywem przewodnim, inspiracją i bohaterem jest ktoś z osób o szczególnym dla mnie znaczeniu, ktoś z tych, których poznaje się w biedzie i na których można liczyć wtedy, gdy inni zawiodą. Bohater każdego z tych wpisów poznaje jego treść kilka miesięcy wcześniej i ma czas na ocenzurowanie wpisu lub nawet zablokowanie jego publikacji, choć nigdy dotąd się to nie zdarzyło. Otrzymuje oryginalne zdjęcie, które w Sylwestra ukaże się jako załącznik do wpisu, a piosenkę, która zostanie w nim osadzona, poznaje dopiero po jego publikacji i może wtedy próbować rozkminić, czemu została ona wybrana.

Wpis o Adamie był napisany już kilka lat wcześniej, zanim został upubliczniony, a jednak postanowiłem wyrzucić go do kosza i napisać od nowa. A wszystko przez samego Adama, który zrobił coś, czego nikt dotąd nie zrobił. A mianowicie okazał ciekawość, jakiej nikt dotąd nie okazał. Gdy wpis o nim był już od dawna gotowy, Adam – chyba pod wpływem wpisu o Dominiku – wyraził zainteresowanie tym, co kiedyś przeczyta o sobie, i nadzieję, że kiedyś tego doczeka. Nigdy, Adamie, nie dowiesz się, co było tutaj napisane we wpisie o Tobie, nim wyraziłeś tę ciekawość. To było bez porównania mniej znaczące niż to, co przeczytasz w tym wpisie.

Zdjęcie, pierwotnie przeznaczone dla Ciebie, a także piosenka, która miała być dołączona do Twojego wpisu, zostały podmienione. Znajdziesz je kiedyś we wpisie o Marcinie, jeśli wszyscy dożyjemy. Ale treści swojego pierwotnego wpisu nie poznasz nigdy, ja sam nie dysponuję już jego kopią.

Miejcie w sobie niepokój, nie ustawajcie w szukaniu. Tylko tak można mieć poczucie celu, nawet jeśli nie uda się do niego dotrzeć. Miejcie w sobie ciekawość, nie przestawajcie stawiać sobie pytań i próbować na nie odpowiedzieć. Tego życzę Wam w tym roku i w każdym kolejnym. Niech Wasz apetyt nigdy nie zostanie zaspokojony… Niczym ciekawość Adama.

Bądźcie na zawsze głodni, po wieczne czasy.

– w Sylwestra 2012, o Łukaszu;
– w Sylwestra 2013, o Pawle;
– w Sylwestra 2014, o Tomku;
– w Sylwestra 2015, o Albercie;
– w Sylwestra 2016, o Dominiku;
– w Sylwestra 2017, o Michale;
– w Sylwestra 2018, o Wiktorze;
– w Sylwestra 2019, o Adamie (niniejszy wpis);
– w Sylwestra 2020, o Maksymilianie;
– w Sylwestra 2021, o Przemysławie;
– w Sylwestra 2022, o Małgorzacie;
– w Sylwestra 2023, o Sylwestrze;
wszystkie wpisy ilustrowane są moimi zdjęciami z dzieciństwa i piosenkami.
W Sylwestra 2024 roku ukaże się wpis o Pawle II.

Niezasłużony

Wjeżdżam na dwójce (na początku umiałem tylko na jedynce, teraz już wjeżdżam na dwójce) na magiczne wzgórze, z którego widać Wisłę, pół Krakowa, a przy dobrej pogodzie Tatry w całej okazałości, cel jednej z ostatnich wycieczek mojego ojca, na kilka miesięcy przed jego śmiercią. Zdumiony, pokazał Przemkowi stromą drogę pod górę, mówiąc, że oto i tam mieszkają ludzie. A Przemek wówczas skręcił i oznajmił, że właśnie tam jadą.

Podjeżdżam pod dom i patrzę ze zdziwieniem porównywalnym tylko z tym, jakiego doznałem w dniu zamachu na World Trade Center, na Grześka i Dominika w panice biegających przed domem i wykrzykujących jakieś zgoła niezrozumiałe komunikaty.
Nie jestem pewien, czy wysiadać, czy uciekać. A jeśli uciekać, to czy kogoś ratować, czy tylko dbać o własny tyłek. Dominik podbiega do mojego samochodu i otwiera drzwi. Nikt nigdy w żadnym miejscu nie traktował mnie z takimi honorami, nikt nie otwierał drzwi mojego Volkswagena (tego ani poprzedniego) i nie zapraszał mnie do wyjścia równie uroczyście. Brakuje tylko czerwonego dywanu.

– Umiesz zmienić pieluchę?! – krzyczy Dominik głosem pełnym trwogi.

Wychodzę z samochodu z ulgą i robię swoje, trochę nawet zdziwiony, jak naturalnie – po kilkunastu latach przerwy – mi to przychodzi.

Mijają kolejne lata i oglądam się za siebie. Nieraz się zastanawiam, co by było, gdybym się miał zlać albo narobić w majty. Co by było, gdybym zrobił coś takiego, że nie sposób o tym napisać. Jest ktoś, kto nigdy nie miałby najmniejszego problemu w takiej sytuacji. Dominik zrobiłby to, co trzeba, mówił to, co należy. Milczałby, gdyby trzeba było. Nikt nigdy nie dowiedziałby się o tym, o czym nie powinien. Zastanawiam się, jak to możliwe, że wtedy Dominik nie umiał sobie poradzić z kupą małego chłopca. Widocznie dopiero później dojrzał i stał się Dominikiem takim, jakiego każdy może pozazdrościć. Dominikiem, bez którego nie podołałbym większości poważnych problemów mojego życia. Dominikiem, którego nie da się zastąpić.

Dominik to prawdziwy Herkules dla stajni Augiasza – w moim domu, samochodzie, a przede wszystkim w mojej głowie. Kogoś takiego, jak Dominik, zaznajcie chociaż raz w tym Nowym Roku. To będzie i tak nadmiar szczęścia. Nikt z nas na Dominika nie zasługuje. Nie znacie Dominika? Nie spotkacie go? Trudno. Niech życie da Wam w Nowym Roku coś innego, na co zupełnie nie zasługujecie. Cokolwiek.


Ten wpis ukazał się po raz pierwszy w Sylwestra 2016 i jest częścią sylwestrowego cyklu, w ramach którego powstały już następujące odcinki:
– w Sylwestra 2012, o Łukaszu;
– w Sylwestra 2013, o Pawle;
– w Sylwestra 2014, o Tomku;
– w Sylwestra 2015, o Albercie;
– w Sylwestra 2016, o Dominiku (niniejszy wpis);
– w Sylwestra 2017, o Michale;
– w Sylwestra 2018, o Wiktorze;
– w Sylwestra 2019, o Adamie;
– w Sylwestra 2020, o Maksymilianie;
– w Sylwestra 2021, o Przemysławie;
– w Sylwestra 2022, o Małgorzacie;
– w Sylwestra 2023, o Sylwestrze;
wszystkie wpisy ilustrowane są moimi zdjęciami z dzieciństwa i piosenkami.
W Sylwestra 2024 roku ukaże się wpis o Pawle II.

Nieustraszony

Mikołaj z przerażeniem patrzy, jak Albert, lekko pod wpływem chmielowego trunku, biegnie w jego kierunku, nieco koślawo i niezdarnie, i z całym impetem skacze mu na kolana. Przed Mikołajem trudne zadanie, musi poradzić sobie z dzieckiem, które – pytane o paciorek – pokazuje „pa pa”, więc trzeba je przez jakiś czas potrzymać na kolanach i utemperować jego zapał i entuzjazm, zanim wręczy mu się świąteczną paczkę. A przecież to dziecko waży sporo, chyba nawet trochę więcej niż sam Mikołaj, wyjątkowo jakiś chudy… Pewnie przez stresy.

Dwudziestoczteroletni Albert zdaje się być najszczęśliwszym czterolatkiem na świecie, Paweł chichra się jak opętany, podczas gdy Sandra i Sylwia, podobno przez jakąś traumę z dzieciństwa, ukrywają się przed Świętym w drugim pokoju.

Mija kilka miesięcy i jestem w jakimś dołku. Przygnieciony problemami dorosłych, zaczynam się zachowywać irracjonalnie, infantylnie nawet. Albert patrzy na mnie zdziwiony i mówi: „Daj spokój, nie masz już pięć lat. Wiesz, jak jest.”

Jak oni szybko dorastają, myślę sobie. Wkrótce wszyscy mnie przerosną.

W Nowym Roku bądźcie wszyscy dziećmi, gdy tylko nadarzy się okazja. A kiedy będzie potrzeba, miejcie w sobie dojrzałość zgodnie z potrzebą chwili. I miejcie kogoś takiego, jak Albert. Z nim jesteście jak Batman z Supermanem. Jednego dnia bawicie się z brzdącami w chowanego, drugiego – ryzykując życie – pokonujecie razem Jokera, Doktora Xa-Du, Dartha Vadera, Lorda Voldemorta i inne najpotworniejsze szelmy tego świata.

Albertowi i Sandrze – ze szczególnymi podziękowaniami. Nie sposób by było sobie Was wymarzyć. Wszystkiego najlepszego, całej Waszej Trójce!

Ten wpis ukazał się po raz pierwszy w Sylwestra 2015 i jest częścią sylwestrowego cyklu, w ramach którego powstały już następujące odcinki:
– w Sylwestra 2012, o Łukaszu;
– w Sylwestra 2013, o Pawle;
– w Sylwestra 2014, o Tomku;
– w Sylwestra 2015, o Albercie (niniejszy wpis);
– w Sylwestra 2016, o Dominiku;
– w Sylwestra 2017, o Michale;
– w Sylwestra 2018, o Wiktorze;
– w Sylwestra 2019, o Adamie;
– w Sylwestra 2020, o Maksymilianie;
– w Sylwestra 2021, o Przemysławie;
– w Sylwestra 2022, o Małgorzacie;
– w Sylwestra 2023, o Sylwestrze;
wszystkie wpisy ilustrowane są moimi zdjęciami z dzieciństwa i piosenkami.
W Sylwestra 2024 roku ukaże się wpis o Pawle II.

Stary rok w nowym roku

Google, jak to Google, przeraża mnie.
W okolicy świąt przesłał mi życzenia w postaci animacji zrobionej z fotografii zarchiwizowanych w moim telefonie komórkowym. Dobór tych fotografii, dokonany wszak przez jakieś komputerowe algorytmy, okazał się tak trafny, że faktycznie stanowi idealne streszczenie minionego roku. A w tytułowym slajdzie tej prezentacji jest zdjęcie ze sceny, która będzie opisana we wpisie sylwestrowym za dwanaście miesięcy.