Pomniki w koszulkach


Tadeusz Kościuszko żył w czasach, gdy nikt nie słyszał o przeszczepach szpiku kości w celu ratowania ludzi przed białaczką. Mimo to, jak sądzę, nie obraziłby się, gdyby się dowiedział, że studenci Politechniki Krakowskiej często zakładają jego popiersiu na środku kampusu głównego koszulkę promującą wśród braci studenckiej ideę rejestrowania się jako dawcy szpiku. W końcu Tadek był osobą bardzo postępową, tak postępową, że nie tylko popierał zniesienie pańszczyzny, ale jego antyklerykalizm był tak silny i ostentacyjny, że do dziś wydaje się radykalny.
Organy państwa polskiego prowadzą obecnie postępowanie w sprawie kilkudziesięciu już przypadków ubrania pomników, głównie Lecha Kaczyńskiego, w koszulki z napisem „Konstytucja”. Lech Kaczyński, który nie był nigdy moim ideałem głowy państwa, konstytucję jednak znał i szanował. Nie rozumiem za bardzo, czemu miałby się obrazić za ubranie go w koszulkę z napisem „Konstytucja”, lecz w toczących się postępowaniach ktoś kierujący się pokrętną i przedziwną logiką twierdzi, że pomniki zostały znieważone (artykuł 261 kodeksu karnego).
Koszulki wzywające do przestrzegania konstytucji zawisły w ostatnich dniach także na Smoku Wawelskim oraz na warszawskiej Syrence. Bardzo jestem ciekaw, czy Smok i Syrenka zdaniem organów państwa zostały znieważone w równym stopniu, co Lech Kaczyński, czy w mniejszym, czy może w jeszcze większym? Bardzo jestem ciekaw argumentacji. Wyrosło nam państwo naprawdę teoretyczne, naprawdę groteskowe, zajmujące się rzeczami jeszcze bardziej „bulwersującymi” niż ściganie wrocławskich krasnoludków u schyłku Polski Ludowej. Polska Ludowa Plus.

Polityka historyczna

Gdy usłyszałem, że Prezydent i Narodowa Rada Rozwoju będą się zajmować polityką historyczną, poczułem niesmak i niepokój, a samo zestawienie rozwoju z historią zabrzmiało mi w uchu jak najobrzydliwszy zgrzyt i dysonans logiczny. Co to bowiem właściwie znaczy „polityka historyczna” i jak się ma do rozwoju? Równie dobrze szatniarki z kina mogłyby decydować o ustalaniu norm dla mieszanek paliwowych sprzedawanych na rynku, a fizycy jądrowi mogliby zostać zwołani w celu aranżacji wnętrz opery. Z tą drobną różnicą, że normy paliwowe i urządzenie wnętrza opery są do czegoś potrzebne.
Niewiele wody upłynęło w Wiśle i już mniej więcej wiadomo, na czym ta polityka historyczna polega. Jedyny żyjący polski noblista okazał się nagle zdrajcą narodowym, a na okładce książki pewnego pisarza, który nigdy Nobla nie dostał, pokazały się obwoluty informujące, że autor był noblistą. Komu smutni panowie zakładali teczki, ten jest fałszywą szują i gnidą, a sami smutni panowie, którzy pracowali w totalitarnych służbach, okazują się bohaterami, którzy walczyli z systemem rozsadzając go od środka.
Kilka dni temu, podczas odwiedzin w pewnej szkole podstawowej, w której akurat tego dnia była patriotyczna akademia, byłem świadkiem wielu wzruszających scen. Odświętnie ubrane dzieci biegały po szkole z koszami pełnymi patriotycznych symboli, nauczycielom kręciły się łzy w oczach. Szkoła zorganizowała obchody ku czci bohaterów, którzy mają na koncie czyny nie tylko szlachetne, ale i gwałty, a tego samego dnia wiele osób w całej Polsce uczestniczyło w akcji stu osiemdziesięciu siedmiu świeczek zapalanych ku czci stu osiemdziesięciu siedmiu bezbronnych dzieci (w tym noworodków) wymordowanych z zimną krwią przez tych bohaterów.
Niejednokrotnie uczestniczyłem w uroczystościach o charakterze religijnym, w których nazwisko Tadeusza Kościuszki padało raz za razem, jakby fakt, że miał za życia bardzo radykalne jak na swoje czasy poglądy antykościelne, był zupełnie bez znaczenia. Dwa wieki później jego antyklerykalizm i agnostycyzm nie przeszkadzają nikomu, by o nim wspominać co chwilę z ołtarza, mieszając po polsku patriotyzm z katolicyzmem.
W niedzielę mieszkańcy północno-wschodniej Polski wybrali na swojego senatora Amerykankę, która słabo mówi po polsku, bo jest córką wielkiego Polaka i postaci bezwzględnie historycznej. Będzie dla nas przykładem patriotyzmu i będzie zasiadać w „izbie refleksji” zastanawiając się nad tym, czemu nie nauczyła języka polskiego własnego syna, a w internecie długo będzie krążyć mem z jej spotkania wyborczego, na którym ogłosiła zebranym, że Katowice są w samym sercu Podlasia.
No i wróćmy do punktu wyjścia. Co to jest polityka historyczna i czemu służy? Temu, byśmy historię postrzegali nie taką, jak się ona zapisała na swoich kartach, w dokumentach i innych reliktach przeszłości, lecz by była taka, jak ją nam na nowo napiszą politycy, narciarze rekreacyjni i wyczynowi oraz powołani przez nich specjaliści od botaniki, dendrologii i innych ważnych nauk? Temu, by wizerunek postaci historycznych można było kreować na nowo za każdym razem, gdy potrzeba chwili dyktuje komuś taki kaprys, tak jak przy zmianie koloru tapety, bo się nam opatrzył lub nie pasuje do nowych mebli?
Zaiste, ktoś tu chyba deprecjonuje historię jako naukę.