Główny kampus Politechniki Krakowskiej wydawał mi się kiedyś obcy, a w Czyżynach czułem się bardziej swojsko. Od tamtej pory wiele się jednak zmieniło. Szefowa przestała mnie paraliżować ze strachu swoim autorytetem, bo – przy bliższym poznaniu – autorytet wyraźnie wzrósł, a strach się ulotnił. W dodatku oznaczenia na drzwiach toalet stały się dużo bardziej przyjazne.