Podziękowanie

Po prośbie z poprzedniego wpisu, wypada mi podziękować. Wczoraj pożegnaliśmy Tomka, bohatera mojego wpisu sylwestrowego sprzed dziewięciu lat, ale przede wszystkim przyjaciela, kogoś wyjątkowego i takiego, którego nie da się zastąpić. Poczuliśmy wszyscy więź, którą nie zawsze czujemy i która na co dzień nie ma racji bytu, bo Tomek był dla nas wszystkich gospodarzem wyjątkowego spotkania, spotkania, jakie nie powinno w ogóle było mieć miejsca, nie tak wcześnie, gospodarzem swojego pogrzebu w Nowym Brzesku. W tym samym Nowym Brzesku, w którym bywam na meczach Wiktora i Maksa, nieopodal stadionu LKS Nadwiślanka.

Przede wszystkim, podziękowania (przynajmniej te ode mnie) należą się mojej Mamie. Gdy kilkanaście lat temu zachorowała na chorobę nowotworową i gdy Tomek bardzo aktywnie i z całego serca się włączył w opiekę nad nią, a także potem nad moim umierającym ojcem, nie spodziewała się chyba, że wczoraj pojedzie na pogrzeb Tomka. Nie spodziewała się tego, gdy Tomek bywał potem u niej, już w nieco lepszych czasach, czy to przyjeżdżając ze mną z innego miasta, czy to spotykając się ze mną podczas moich pobytów w Częstochowie, w której sam spędził ładny kawałek swojego życia i którą – jako miasto do życia i założenia sobie rodziny – bardzo sobie cenił. Nie spodziewała się, że Tomek w międzyczasie pochowa swoją Mamę. Dlatego moja Mama przeżyła bardzo pogrzeb Tomka.

Podziękowania dla Reni, która z bardzo daleka i na bardzo krótko przyjechała, by spotkać się ze mną, z moją Mamą, i by przy okazji nie tylko oddać hołd Tomkowi, bohaterowi mojego sylwestrowego wpisu, ale by poznać także Alberta, Łukasza, Marcina, Michała i Pawła, z których aż czworo jest bohaterami podobnych wpisów, a Marcin może też kiedyś będzie. Dotąd Renia znała osobiście jedynie Przemka i Małgosię, no i z rozpędu niejako Wiktora i Maksymiliana. A może jeszcze Dominika?

Podziękowania dla Alberta, Łukasza, Marcina i Pawła, za to że byli, i dla Michała, który ten pogrzeb praktycznie współorganizował. Dla drugiego Pawła, którego poznałem nie od razu, bo tyle lat minęło od naszego poprzedniego spotkania. Podziękowania dla Sióstr Tomka, które miałem kiedyś okazję poznać osobiście, ale których na pewno nie rozpoznałbym na ulicy, gdybyśmy się przypadkowo spotkali.

Podziękowania dla przyjaciół Tomka, którzy chcieli być wczoraj z nami, ale nie mogli, o kilku takich osobach wiem i przeprowadziłem z nimi bardzo emocjonalne rozmowy przez internet czy też telefon.

Podziękowania dla wszystkich, którzy rozumieją, że na grób Tomka nie mogłem przynieść wieńca czy kwiatka. Białą różę przyniosła moja Mama (nie ona jedna zresztą), ale ja przyniosłem szalik Rakowa Częstochowa. Dziewięć lat temu na pogrzebie mojego Ojca, gdy złożono już do grobu urnę i ludzie zaczęli składać kwiaty i kondolencje, Tomek podszedł do grobu i powiesił na krzyżu szalik Wisły Kraków. Tomek był osobą nietuzinkową i stać go było na oryginalne gesty. Szalik Rakowa Częstochowa to nie jest ekstrawagancja z mojej strony, to nieudolne naśladownictwo gestu, jaki Tomek wykonał wobec mojego Taty. Jeśli kogoś to uraziło, przepraszam.

Podziękowania dla Michała raz jeszcze za to, że stwarza pozory, że nauczyłem go angielskiego. Twój wybór muzycznego wspomnienia o Tomku, który mi przesłałeś wczoraj w nocy, jest dużo trafniejszy, a także dużo delikatniejszy, niż mój. Wyrosłeś na bardzo dojrzałego, wrażliwego i mądrego faceta. Po raz kolejny, Michał, jestem z Ciebie dumny. Tak jak Tomek był.