Kalendarzowa wiosna

Zachęceni widokiem zielonej trawy i wyraźnie pęczniejących bazi na wierzbach, a także jednoznaczną wymową kartki z kalendarza, niektórzy mogli dzisiaj mieć ochotę udać się na wagary. Okazuje się jednak, że nie warto wybierać się zbyt daleko.
Z większością moich najbardziej uzdolnionych młodych anglistów obchodziliśmy dzień wagarowicza w Zakopanem, gdzie wiosny próżno by wyglądać. Wydaje się więc, że najlepszą receptą na udane powitanie wiosny byłoby pozostanie w Krakowie. A prawdziwą gwarancją jest tegoroczny kalendarz, który tradycyjną wiosenną ucieczkę ze szkoły wyznaczył tak właściwie na … sobotę.