Sztuczna inteligencja pomogła mi ostatnio, postanowiłem więc skorzystać z jej usług ponownie. Tym razem dla zilustrowania czegoś, co często tłukę studentom do głowy i bywa, iż mam wrażenie, że z niewielkim skutkiem. Poniżej łamigłówka z wygenerowanymi przez Groka wizualizacjami czegoś, co pada z ust moich studentów co rusz, ale różnie im wychodzi. Wczoraj na przykład, podczas skądinąd bardzo dobrze zaplanowanej i wygłoszonej prezentacji, opisując w bardzo profesjonalny sposób szczególny przypadek zagrożenia, mówiący płynnie po angielsku prezenter uparcie powtarzał frazy, która – zastosowana do sformułowania prompta – zaowocowała takim oto pięknym obrazem wygenerowanym przez Groka.
Wygląda groźnie, trzeba przyznać, ale związek z tym, o czym Illia mówił, ma raczej znikomy. Nie ulega też wątpliwości, że w wymowie zamierzonej frazy Illia i tak pamiętał o czymś, o czym wielu studentów notorycznie zapomina, a mianowicie o zachowywaniu dźwięczności spółgłosek dźwięcznych na końcu wyrazu w języku angielskim. Wielu studentom usiłującym powiedzieć tę samą frazę wychodzi coś, co Grok pokazuje na kolejnym, poniżej wygenerowanym obrazie.
Rozwiązanie łamigłówki jest proste. Frazą, o którą chodzi, jest „malicious code” (złośliwy kod). Pierwsza ilustracja przedstawia złośliwego dorsza, po angielsku cod, co artykułuje niechcący student, który pamięta o dźwięcznym „d” na końcu wyrazu, ale przekręca samogłoskę. Na drugiej ilustracji mamy „malicious coat” (złośliwy płaszcz), co wyrzuca z siebie student, który stosuje właściwą samogłoskę (a właściwie dyftong), ale ubezdźwięcznia „d” na końcu wyrazu. A tak oto Grok wyobraża sobie „malicious code” (obraz poniżej).
Można się oczywiście spierać, że każde słowo i zdanie pada w jakimś kontekście i słuchacz zrozumie, że nie mówimy o dorszu ani płaszczu, tylko o kodzeniu, ale większość moich studentów dobrze mówi po angielsku, więc torturuję ich takimi niuansami, by byli jeszcze bardziej perfekcyjni. Poza tym nawet te drobne różnice bywa, że całkowicie zmieniają znaczenie lub wprowadzają dwuznaczności i z kontekstu wcale nie wynika, o które znaczenie chodzi. We wczorajszej prezentacji padło na przykład:
I understand what this comment means.
Zamiast:
I understand what this command means.
Cudzoziemcom uczącym się języka polskiego wiele kłopotów sprawiają nasze spółgłoski szeleszczące (właśnie uzmysłowiłem sobie, że „szeleszczące” to niemalże cudowna onomatopeja), a wyrazy „szyszka” i „czaszka” mogą się komuś wydawać podobne. A przecież jakże makabryczne byłoby zdanie, w którym babcia mówi do wnuczka:
Chodź, dziecko, pozbieramy czaszeczek pod tymi drzewkami!
Jeśli do kogoś nie trafiają te moje ciągle powtarzane suche tłumaczenia, ale te stworzone przez sztuczną inteligencję obrazy jednak przemówią mu do wyobraźni, to czuję się spełniony. Non frustra vivere vitam meam.