Profesja kowala wpisana jest nierozerwalnie w naszą polską historię. Wpisana do tego stopnia, że nazwisko pochodzące od słowa opisującego ten zawód jest jednym z najczęstszych nazwisk w Polsce. A jednocześnie, kowalstwo w Polsce jest zagrożone i na próżno czasami jeździć po wsi i szukać specjalisty, który podkuje nam konia czy w ogóle zajmie się pielęgnacją jego kopyt. Osobiście znam jednego kowala, ale – zamiast pracować sobie po bożemu w tradycyjnej kuźni – musi się biedak zajmować balustradami okiennymi i ogrodzeniami.
W nadchodzącej kampanii wyborczej będę nasłuchiwał obietnic, jakie kandydaci poszczególnych partii skierują właśnie do kowali. Oddam swój głos na tę partię, która najwięcej postulatów programowych złoży właśnie w kwestii wspierania polskiego kowalstwa. Uważam, że z przyczyn patriotycznych, historycznych i praktycznych, powinniśmy przywrócić instytucję kuźni w każdej wsi i na każdej rogatce w miastach. W dużych miastach powinno się ustalić maksymalną liczbę mieszkańców, jaką może obsłużyć jeden kowal, i należy zapewnić odpowiednią liczbę tychże specjalistów, by dostęp do nich był łatwy, tani i bez kolejek. Państwo powinno sfinansować wyposażenie odpowiedniej liczby kuźni w każdej gminie, a także przejąć na siebie opłacanie składek ubezpieczenia społecznego wszystkich osób zatrudnionych w tej branży.
Dopiero kiedy wszystkie problemy kowali zostaną załatwione, należy wspomóc górnictwo.
Zapomniałeś dodać o ustawie której celem będzie zwiększanie populacji koni, co napędzi branżę kowali. Nie powinno zapominać się o zakazie wjeżdżania pojazdami z silnikami spalinowymi do miast, jedynie konie będą mogły transportować towar w obszarze zabudowanym. Ponadto aby zapewnić bezpieczeństwo jeźdźców oraz samych zwierząt musi zostać wprowadzona karta konia, w która będzie odpowiednikiem dowodu rejestracyjnego. Przeglądy kopyt konia powinny być podbijane 2 razy w roku, natomiast przegląd weterynaryjny co kwartał.
W Pacanowie kozy kują…
😉
No właśnie jeżdżę czasem przez Pacanów i też tam brak kowali! 😀