Nożownicy

Kiedyś, po zdemolowaniu pracowni komputerowej podczas lekcji religii, zmuszony byłem ratować, co się dało, wykorzystując do pomocy grupę panów z technikum mechanicznego, którzy przyszli do mnie na lekcję. Było trochę wtyczek zerwanych z kabli zasilających, urwanych jacków przy przewodach głośnikowych, zdekompletowanych par głośników. Złamane nóżki klawiatur można było po prostu zignorować, myszy, w których poginęły kulki, zamieniliśmy na optyczne, ale większość złomu głośnikowego dało się jeszcze uratować łącząc ze sobą przewody, mocując jacki ze starych, zepsutych głośników itp.
Gdy zasugerowałem chłopakom, żeby przynieśli z kuchni jakieś noże, bo przecież im nie powiem, żeby zębami zdzierali izolację z przewodów, okazało się to niepotrzebne. Mieli noże przy sobie. Robota poszła migiem i w kilka minut mieliśmy dziesięć kompletnie sprawnych stanowisk komputerowych, kilka zapasowych par głośników i myszy (bo trochę też dokupiłem), a noże wróciły w przepastną czeluść kieszeni.
Tegoroczne wakacje zaczęły się dla mnie późno, bo chociaż szkoły już dawno nie ma, dopiero najbliższy tydzień będzie dla mnie – podobnie jak dla parlamentarzystów – całkowicie wolny. Dotąd chodziłem na konsultacje i pracowałem przy ocenie różnych egzaminów. Teraz przede mną czerpanie przyjemności z urlopu, lekko tylko zmącone tęsknotą za mechanikami z nożami, do których wracam 26 sierpnia.