Upadek wartości

Ten wpis to recykling wpisu sprzed 11 lat. Ja już od dawna nie pracuję w szkole, Artur jest żonaty, Piotr ma dwójkę dzieci, a moja koleżanka nauczycielka może ma już większe doświadczenie.

Moja dwudziestokilkuletnia koleżanka nauczycielka opowiada mi o tym, jak pełni dyżury w męskiej toalecie pilnując, żeby jej siedemnasto- czy osiemnastoletni uczniowie nie palili w szkole papierosów. Jest oburzona, bo ostatnio któryś z nich oddawał mocz do pisuaru, gdy weszła do toalety, przez co utrudniał jej pełnienie dyżuru.
To straszne, że oni nic sobie z niej nie robią. Do czego to doszło, żeby uczeń nie krył się z tym, że pali papierosy. Oni powinni przecież udawać, że nie palą, powinni się z tym kryć, nie mówić o tym. A w ogóle tym gnojom to się w głowach poprzewracało. Wcale im nie przychodzi do głowy tuszować tego, że mają w kieszeni na tyłku paczkę papierosów, jej kształt wyraźnie się przebija przez spodnie. A jak się składają na wycieczkę to widać u nich w portfelach bardzo różne rzeczy – zdjęcia jakichś lafirynd tam mają, albo prezerwatywy. No przecież to się w głowie nie mieści.
A jakie żarty czasami się ich trzymają, o jakiej tematyce! Jak można się odezwać przy nauczycielu na takie dorosłe i kontrowersyjne tematy! No to już trzeba w ogóle wartości nie mieć żadnych.
Dlatego moja koleżanka bardzo to wszystko przeżywa, bo przecież gdzie jak gdzie, ale w szkole muszą być w końcu jakieś wartości.
Nie palę i bywa, że mnie odpycha smród papierosów od któregoś z moich uczniów. Zdarzyło mi się parę razy spytać w takiej sytuacji, co pali i czy zdaje sobie sprawę, że śmierdzi. Spytałem się kiedyś jednego dziewiętnastolatka, który wszystkie przerwy spędza prowadzając się po korytarzu z dziewczyną, a czasem zajmując się czym innym niż prowadzanie, czy nie wydaje mu się, że zmusza ją do całowania się z popielniczką.
Rozumiem też, że szkoła nie może pochwalać nałogów ani pozwolić na to, by niepalący nie byli się w stanie wysikać. Ale czy ten palący uczeń to naprawdę regenerat wyprany z wszelkich wartości?
Piotr nie wyparł się tego, że pali, przyznał, że dziewczynie to przeszkadza i ogranicza mu ona to palenie. I mówi, że może nawet dla niej przestanie.
Artur nosi w portfelu zdjęcie Jana Pawła II, a w tej samej przegródce ma prezerwatywy. Zwykle nie zaglądam do portfeli moich uczniów, ale mieszkałem z Arturem przez tydzień czasu podczas praktyki i zdarzało się nam czasem za coś razem płacić. Odbyliśmy nawet dość długą rozmowę na temat tego, czy papież i prezerwatywy w jednym portfelu nie kłócą się ze sobą. I to nie była rozmowa z człowiekiem bezmyślnym ani z człowiekiem całkowicie wypranym z wszelkich wartości.
Myślę, że życie to nie laboratorium, w którym ostrożny naukowiec pooddzielał od siebie wszystkie substancje i w hermetycznie zamkniętych naczyniach posegregował je bezpiecznie i poopisywał. Dobro i zło występują w życiu na przemian, a czasami trudno je od siebie odróżnić. Bywa, że jest mniejsze zło, albo zło konieczne, bywa że cel uświęca środki, a przynajmniej ktoś tak twierdzi.
Wierzę mocno, że każdy człowiek ma jakieś wartości, a także w to, że większość z tych wartości wszyscy mamy takie same. Norbert, który parę lat temu podczas seansu w Teatrze Bagatela po paru piwach zwymiotował, był bardzo porządnym uczniem i większość nauczycieli tak go pewnie wspomina.
Gdybyśmy nigdy nie popełniali błędów życie nie miałoby większego sensu. Popełnianie błędów jest przecież bardzo, bardzo dydaktyczne. Rozmowa na ten temat także.