Nowohuckie języki i emocje

Poniższe trzy zdjęcia zostały zrobione w odległości kilkudziesięciu metrów od siebie wzajemnie. Pierwsze pochodzi sprzed kilku lat, jeszcze sprzed pandemii. Gdy je robiłem, nie mieściło mi się w głowie, że nowohucka młodzież drugiej dekady dwudziestego pierwszego wieku może dawać wyraz swoim uczuciom sprayem na murze w języku Cycerona. Pisałem o tym romantycznym i bohaterskim w swojej wytrwałości akcie wandalizmu w tym wpisie.

Kolejne dwa zdjęcia od poprzedniego dzieli kilka lat, ale między nimi dwoma jest tylko kilka tygodni odstępu. Wszystkie trzy zdjęcia zostały zrobione bardzo blisko siebie, z łatwością można znaleźć ławkę czy murek przy Alei Solidarności, czy to po stronie Osiedla Szkolnego, czy Osiedla Stalowego, skąd można jednocześnie ogarnąć wzrokiem wszystkie trzy miejsca.

Pierwsze zdjęcie, w bramie bloku na Szkolnym, gdzie wielbiciel Kruszynki wyznawał jej miłość po łacinie, nie spodziewając się nawet nadciągającej pandemii i próby izolacji, na jaką wystawiona zostanie jej miłość. To już wiemy. A drugie? Drugie to nieco mniej pieczołowity i wykonany w mniej trwały sposób akt wandalizmu w innym języku, ale właściwie tej samej treści, choć dużo bardziej dosłowny. Po przeciwnej stronie ulicy, przy bramie prowadzącej w głąb Osiedla Stalowego. Czy budowniczowie Nowej Huty domyślali się, że dekady później na postawionych przez nich murach i ścianach młodzież będzie sobie wyznawać miłość cyrylicą? I że będzie to młodzież, która uciekła do Krakowa przed bombami zrzucanymi przez braci Moskali? Młodzież, dla której pandemia to norma, a wojna to też żadna abstrakcja.

Kocham Viki napis po ukraińsku

Kilkadziesiąt metrów dalej, w stronę Placu Centralnego, kolejny wandal postanowił dać upust swoim emocjom odręcznymi bazgrołami. Napisał po polsku, przez co potencjalnych odbiorców ma w Nowej Hucie pewnie nieco więcej niż piszący po łacinie i po ukraińsku poprzednicy. Starożytnym Rzymianom nie śniło się, że łacina będzie wyrażać żywe i szczere uczucia do nowohuckiej Kruszynki, budowniczy Nowej Huty nie przypuszczali, że w 2022 roku jakaś Wiki zobaczy publiczne wyzwanie miłości sformułowane po ukraińsku, a dziennikarzom i politykom głównego nurtu dzisiaj nie mieści się w głowie, jak brzydkie rzeczy dzieją się pod kołderką politycznej poprawności, według której Polacy są wzorcem solidarności, gościnności i empatii, i jednomyślnie, bezinteresownie i bez zastanowienia pospieszyli z ratunkiem zakochanemu w Wiki i wszystkim jego rodakom, stare resentymenty odkładając na bok.

Rzeczywistość nas wszystkich wciąż zaskakuje, jak w szalonym kalejdoskopie. Pandemia, wojna, skrajne uczucia smarowane po nowohuckich murach. Wyobraź sobie swoje niedowierzanie, gdyby ktoś rok temu powiedział Ci, że Rosjanie w ciągu jednej doby zbombardują centrum Winnicy, Kramatorska i Dnipra. A potem wyobraź sobie, co musiałoby się stać za rok, by dziś wydawać się równie nieprawdopodobne.