Dosadnie

W erze pospiesznie pisanych SMS-ów, krótkich wiadomości przez komunikator, wstukiwanych na dotykowym ekranie telefonu podczas jazdy samochodem, Twittera i innych zwięzłych form komunikacji, z tego czy innego względu ograniczonych mniej lub bardziej precyzyjną liczbą znaków, trzeba być bardzo dosadnym, by zostać dobrze zrozumianym.

40 milionów

Martwiłem się, że po przejściu pod skrzydła Microsoftu Skype upadnie, a tymczasem dzisiaj ze zdumieniem zauważyłem w dolnej części okna, że liczba aktywnych, zalogowanych w tym momencie użytkowników, przekroczyła czterdzieści milionów.
Z drugiej strony, nic dziwnego. Połowa moich rozmów na Skypie w tej chwili to czaty ze znajomymi z Facebooka, a mój osiemdziesięciopięcioletni ojciec w ostatnich dniach kilkakrotnie przeprowadził rozmowy wideo przez Skype.



Nieco ponad pół roku temu, pod Galerią Krakowską, dostałem ulotkę reklamującą sztandarowy model telefonu firmy, która również zdecydowała się na mariaż z Microsoftem. Ocena moralna tej formy zaśmiecania miasta jest dla mnie niejednoznaczna, ale przyjąłem ulotkę, a następnie – podobnie jak wszyscy inni – wrzuciłem ją do kosza przy wejściu do Galerii, kilkanaście metrów od olbrzymiego stoiska promocyjnego



Dzisiaj wiadomo już, że zupełnie tak, jak my wyrzucaliśmy te ulotki, producent telefonu – w pewnym sensie – wyrzucił do kosza reklamowany wówczas model. Nie będzie go rozwijał, aktualizował do nowej wersji systemu. To trochę tak, jak niegdyś porzucił prace nad naprawdę rewolucyjnym telefonem N900 i użytkownikom, którzy zakupili ten super nowoczesny model za ponad 2 tys. złotych, po kilku miesiącach rozwiał wszelkie nadzieje na to, że będzie z niego jakiś pożytek.
Mam nadzieję, że Microsoft nie wyrzuci w ten sam sposób do kosza Skype’a, bo chociaż od dawna już siedzę na Androidzie i wbudowane weń formy komunikacji w większości przypadków są dla mnie całkowicie wystarczające, nadal instaluję Skype na każdym telefonie czy komputerze, jakiego używam.

Skype – dezaktualizacja na ratunek

Jak chwali się Skype na swojej stronie, użytkownicy telefonów z Androidem wyposażonych w dwie kamery mają teraz możliwość prowadzenia mobilnych rozmów wideo. Z jednej strony to dobry sygnał, bo po przejęciu Skype’a przez Microsoft niektórzy złowieszczo wróżyli koniec prac nad rozwojem aplikacji pod platformy inne niż Windows, ale z drugiej – potworna wpadka.
Cóż z tego bowiem, że w przeciwieństwie do użytkowników smartfonów z Windowsem, dla których dotąd nie ma oficjalnego mobilnego Skype’a, społeczność Androida dostała śliczny świeży interfejs, skoro – wnioskując z głosów na forach społeczności – prawie wszyscy są niezadowoleni, a program nie nadaje się do użytku na wielu popularnych modelach? Nie chodzi już nawet o to, że funkcjonalność rozmów wideo jest ograniczona do kilku dosłownie telefonów, ale o fakt, że większości użytkowników nie działają mikrofony, co całkowicie uniemożliwia wykonywanie rozmów.
Z innych niedociągnięć, w bogatym nowym interfejsie zniknęła możliwość dostosowywania powiadomień dźwiękowych, a sygnał połączenia jest stanowczo za cichy. W trakcie połączenia nie działa ikona głośnika, a po wyłączeniu programu dane logowania trzeba wprowadzać na nowo i nie ma sposobu na ich zapamiętanie. Nie wszystkim też podoba się nowy interfejs, ale to już kwestia gustu.
Dopóki wersja 2.0.0.47, dostępna obecnie w markecie, nie zostanie poprawiona, jest tylko jedno wyjście. Należy odinstalować nowy Skype, a następnie pobrać z internetu archiwalną wersję, zapisać ją na karcie lub w pamięci telefonu, i stamtąd zainstalować. Trzeba przy tym pamiętać, by w ustawieniach (Ustawienia > Aplikacje > Nieznane źródła) zaznaczyć opcję zezwalającą na instalowanie aplikacji niepochodzących z usługi Android Market, a także by wyłączyć automatyczną aktualizację aplikacji do czasu rozwiązania problemu.
Ostatnią wersję poprzedniego Skype’a, 1.0.0.984, można pobrać na przykład stąd. Rozmówcy wprawdzie nie będziemy mogli zobaczyć, ale przynajmniej będziemy się wzajemnie słyszeć.