Latamy po angielsku

Dwa uporządkowane i poprawione kursy na Memrise i Quizlet, zawierające słownictwo przydatne w branży lotniczej, pilotom i kontrolerom ruchu lotniczego, wylądowały na obu platformach. Zawierają one słownictwo, które zgromadzili Mateusz Adamski i Marcin Chytrzyński z III roku informatyki stosowanej Wydziału Mechanicznego Politechniki Krakowskiej.

Jeden z nich to dwujęzyczny, polsko-angielski, ale zawierający również definicje i wyjaśnienia w języku angielskim, zbiór terminologii używanej w lotnictwie. Spora część zagadnień to zagadnienia fachowe, więc jeśli szukasz kursu z elementarnym słownictwem samolotowym na lekcję w szkole podstawowej, to ten kurs raczej nie jest dla ciebie. Kurs zawiera ponad czterysta pojęć, z których niektóre niewiele mówią laikowi, a ich przetłumaczenie na język polski bywa kłopotliwe, ponieważ w żargonie lotniczym po polsku używa się terminów angielskich. Kurs jest dostępny:

Drugi to baza elementarnych skrótów i akronimów wykorzystywanych w lotnictwie. Kurs z ponad stu trzydziestoma akronimami lotniczymi jest dostępny:

W korekcie i imporcie haseł pomogli studenci II roku, Daniel Sacha i Bartłomiej Sikora.

Are ray (array)

Ten dowcip z brodą ilustruje bardzo dobrze, jak należy prawidłowo akcentować array (tablica), gdy mówi się po angielsku. Część programistów ma tendencję do używania tego wyrazu bez względu na to, w jakim języku w danym momencie mówią, wielu z nich wymawia go tak, jak zwykliśmy wymawiać wyrazy po polsku, czyli przeważnie z akcentem padającym na przedostatnią sylabę.

Gdyby w ten sposób przeczytać ten dowcip, nie miałby on najmniejszego sensu. Natomiast jeśli akcentujemy prawidłowo, okazuje się, że „get arrays” brzmi dokładnie tak samo, jak „get a raise” (dostać podwyżkę).

Why did the programmer quit his job? Because they didn’t get arrays. Prawidłowo wymówione, ma sens.

Przy okazji, dodałem array do listy wyrazów, które należy wymawiać poprawnie, by zaliczyć lekturkę i prezentację, a także z całego serca polecam @Ashot_ do obserwowania.

Kot pocztowy

Po ostatnim spotkaniu przeznaczonym na prezentacje studenckie na obecnym piatym roku informatyki stosowanej Wydziału Mechanicznego Politechniki Krakowskiej postanowiłem poszerzyć nieco listę grzechów głównych inżynierów w angielskiej wymowie i dodałem kilka nowych haseł. Haseł przybyło kilka, ale ilustrują one właściwie tylko dwa problemy.

Trzy dodane właśnie przykłady błędów w wymowie dotyczą pospolitej bolączki wszystkich Polaków uczących się angielskiego, w dodatku wszystkie trzy słowa mają na końcu tę samą spółgłoskę [d]. Nie pamiętamy o tym, by nie ubezdźwięczniać spółgłosek na końcu angielskich wyrazów, co jest naturalnym zjawiskiem w języku polskim. Po polsku, wyraz kod we frazie kod pocztowy brzmi dokładnie tak samo jak kot. W języku angielskim musiałby pozostać kodem, a nie zmieniać się w kota. I tak dodałem code i thread do listy słów często błędnie wymawianych przez informatyków, a hood do listy słów często błędnie wymawianych przez inżynierów w ogóle.

Do listy słów błędnie wymawianych przez informatyków dodałem jeszcze dwa słowa, które wydają się być fundamentalne w ich profesji, a jednak ze zdziwieniem stykam się bardzo często z ich nieprawidłową wymową u osób całkiem płynnie mówiących po angielsku. Te słowa to computer i internet. Jeśli nie domyślasz się, co można przekręcić w tych słowach, zajrzyj do wpisu.

Dla profesora i dla żaka

W pracy tłumacza często natrafiamy na problemy z charakterystyczną nomenklaturą języka akademickiego. Zdarza się, że w artykułach czy dokumentach wystawianych przez uniwersytety różnie tłumaczymy te same tytuły naukowe, nazwy kierunków, dyscyplin naukowych, stanowisk. Bartosz Bednarczyk, student II roku informatyki stosowanej Wydziału Mechanicznego Politechniki Krakowskiej, zebrał i scalił słownictwo o tematyce akademickiej ujęte w dwóch oficjalnych dokumentach opracowanych przez Wydział Nauk Ekonomicznych Uniwersytetu Warszawskiego oraz przez władze Politechniki Poznańskiej i stworzył w oparciu o te dokumenty bazę słownictwa akademickiego i kursy tego słownictwa na Memrise i na Quizlet.

Baza została rozbudowana i uzupełniona charakterystycznym dla Politechniki Krakowskiej słownictwem, w tym nazwami jednostek naszej uczelni. W trakcie prac nad tą bazą okazało się, że młodsi koledzy Bartka będą mieli czym się popisać w kolejnych semestrach lektoratu języka angielskiego, gdyż baza wymaga poszerzenia o słownictwo z zakresu dziedzin i dyscyplin naukowych, a poprawność niektórych terminów i nazw trzeba przeanalizować i ewentualnie dokonać zmian.

Polsko-angielski glosariusz słownictwa akademickiego jest obecnie dostępny:

– jako kurs na platformie Memrise;
– jako kurs na platformie Quizlet.

Angielski dla samochodziarzy

Studenci drugiego roku informatyki stosowanej Wydziału Mechanicznego Politechniki Krakowskiej, Sebastian Naleźniak i Grzegorz Pasionek, zrobili swoim młodszym kolegom z pierwszego roku pojazdów samochodowych upominek i przygotowali dla nich na Memrise i Quizlet kurs słownictwa z zakresu przemysłu samochodowego i diagnostyki samochodowej, English for Automobile Industry. Młodsi koledzy będą teraz mogli rozwijać ten kurs w kolejnych semestrach lektoratu języka angielskiego, już zresztą zaczęli nad tym pracować.

Punkt wyjścia do tej polsko-angielskiej bazy słownictwa stanowił materiał leksykalny z podręcznika wydawnictwa Oxford University Press, autorstwa Marie Kavanagh, zatytułowanego English for Automobile Industry, jednak baza została rozbudowana o dodatkowe, bardziej zaawansowane słownictwo, i liczy sobie obecnie 701 pojęć. Jest częściowo udźwiękowiona i będzie nadal rozbudowywana.

Polsko-angielski kurs języka angielskiego o tematyce samochodowej jest obecnie dostępny:

– jako kurs na platformie Memrise;
– jako kurs na platformie Quizlet.

Głupszy od iPhone’a

Ten wpis ma na celu przede wszystkim wyrażenie skruchy wobec Arka. Choć przez ostatnie trzy semestry znalazłem kilka różnych sposobów na odróżnianie Arka od jego brata bliźniaka, Patryka, patrząc na zdjęcie zrobione przed naszym czyżyńskim Hogwartem przy ulicy Życzkowskiego, nie zdałem egzaminu i uznałem, że na zdjęciu jest Patryk. Jest mi potwornie wstyd, Arek, poniekąd także wobec Patryka, nawet jeśli nie ma go na tym zdjęciu. Okazałem się głupszy od iPhone’a nawet (albo równie głupi, zależnie od modelu).

Jednocześnie, ten wpis jest poniekąd kontynuacją wpisów o iPhonie XS Max Pro, tyle, że podpartym doświadczeniami z iPhonem 11 Pro Max. Po tym, jak w tym wpisie dałem wyraz swojemu rozczarowaniu pierwszym z tych telefonów i przypuszczałem, że może to być ostatni iPhone, na jaki się zdecyduję, a także po tym, jak opisałem ostatni eksperyment z tym telefonem w tym wpisie oraz ulgę po rozstaniu z tym modelem w tym wpisie, zdecydowałem się jednak krótko poeksperymentować z iPhonem 11 Pro Max.

Muszę przyznać, że bryła tego telefonu podoba mi się, wygodnie trzyma mi się go w ręku, odpowiada mi jego kształt, rozmiary i waga. Jest idealny dla mnie pod względem estetycznym, nie przeszkadza mi krytykowane przez niektórych rozmieszczenie tylnych aparatów w jednym rogu. Niestety, wszystkie bolączki, które miałem z iPhonem XS Max Pro, w iPhonie 11 także mi dokuczały. Jacek z V roku przez chwilę wierzył, że rozwiązał jedną z nich, okazało się jednak, że rozwiązanie było tylko częściowe. Mianowicie ograniczenie liczby języków dostępnych z klawiatury telefonu do dwóch dotyczyło faktycznie wybranej przeze mnie klawiatury Swiftkey. Wystarczyło doinstalować klawiaturę Google, Gboard, dostępną w AppStorze, by iPhone pozwalał na korzystanie z trzech języków. Ale trzech. Nie więcej. Jeśli ktoś zna rozwiązanie pozwalające na korzystanie na iPhonie z większej liczby języków, stawiam kawę.

Wiadomo, że każdy użytkownik ma inne oczekiwania i to, co dla jednego jest problemem, dla innego w ogóle nie ma znaczenia. Łukasz z V roku uważa na przykład za wyjątkowo denerwujące w iPhonie to, że nie da się zmienić domyślnej długości drzemki w systemowym budziku. Ponieważ nie używam alarmów i nie ustawiam ich, w ogóle tego nie zauważyłem, nie wiedziałem nawet, że na Androidzie ustawienia analogicznej funkcji można spersonalizować w większym stopniu. Mnie drażni to, że iMessage zupełnie nie radzi sobie z obsługą dwóch kart SIM w telefonie, a nie da się zmienić aplikacji do wysyłania SMS-ów w iOS. Dla kogoś, kto używa tylko jednej karty SIM, nie stanowi to najmniejszego problemu.

Jeśli ktoś szuka smartfona, który będzie robił świetne zdjęcia i będzie je można łatwo wrzucać w media społecznościowe, iPhone 11 Pro Max spełni jego oczekiwania w pełni. Jeśli ktoś szuka narzędzia pracy, które będzie dobrze współpracowało z laptopami czy komputerami o różnych systemach operacyjnych, także Mac OS, zdecydowanie lepszy będzie dla niego na przykład Samsung S10+, którego obecnie używam.

Nie miałem wielkich złudzeń, że iPhone 11 przypadnie mi do gustu. Jednym z powodów, dla których chciałem się nim trochę pobawić, była chęć powtórzenia eksperymentu z Arkiem i Patrykiem, jaki zrobiliśmy na iPhonie XS Max Pro. Sprawdzaliśmy wtedy, czy iPhone potrafi rozróżnić Arka i Patryka, chociaż są bliźniakami i wiele osób na roku ich nie rozróżnia. Rozróżniał, ale tylko w jedną stronę. Spodziewaliśmy się, że w związku z poprawą pod wieloma względami różnych parametrów aparatu iPhone 11 Pro Max poradzi sobie z tym zadaniem lepiej. Okazało się, że nie. Okazało się, że iPhone 11 Pro Max nie odróżnia ich w ogóle. Stąd tytuł tego wpisu, którym wyrażam skruchę wobec Arka i Patryka i krytykę samego siebie.

Żarełko

Co semestr, najlepsza, najmądrzejsza, najbardziej zaangażowana grupa studentów, jaką mam, awansuje do pozycji, w której podlegają procesowi stałego dokarmiania na wszystkich zajęciach lektoratowych z języka angielskiego.

Chciałbym z przyjemnością poinformować, że na semestr letni 2019/2020, grupą taką zostaje grupa C2 z I roku informatyki stosowanej (grupy dziekańskie 11K1/11K2/11K3). Wygraliście w ostrej konkurencji z I rokiem pojazdów samochodowych (11S1/11S2/11S3) i nie bądźcie pewni, że Wasze owoce, warzywa, białka i węglowodany nie pójdą za pół roku do nich. Bo szala przechyliła się naprawdę w ostatniej chwili i niewielkim w sumie wahnięciem…

Otwartość

Współczesnemu światu i ludzkości, w dobie globalizacji, otwartość jest potrzebna jak nigdy dotąd. Tymczasem na wigilijnym spacerze po częstochowskiej dzielnicy Północ trafiłem na baner chwalący się tym, że reklamodawca jest otwarty w niedzielę. Jakie to smutne. Bądźmy otwarci we wszystkie dni tygodnia, od poniedziałku do niedzieli włącznie. Wyciągajmy do siebie ręce, słuchajmy się wzajemnie i w ogóle czyńmy tak, by ten świat był lepszy. O każdej porze dnia, przez cały rok, przez całe nasze życie.

20191224_121403

Niezaspokojony

Co roku w Sylwestra publikuję tu wpis z noworocznymi życzeniami dla czytelników, którego motywem przewodnim, inspiracją i bohaterem jest ktoś z osób o szczególnym dla mnie znaczeniu, ktoś z tych, których poznaje się w biedzie i na których można liczyć wtedy, gdy inni zawiodą. Bohater każdego z tych wpisów poznaje jego treść kilka miesięcy wcześniej i ma czas na ocenzurowanie wpisu lub nawet zablokowanie jego publikacji, choć nigdy dotąd się to nie zdarzyło. Otrzymuje oryginalne zdjęcie, które w Sylwestra ukaże się jako załącznik do wpisu, a piosenkę, która zostanie w nim osadzona, poznaje dopiero po jego publikacji i może wtedy próbować rozkminić, czemu została ona wybrana.

Wpis o Adamie był napisany już kilka lat wcześniej, zanim został upubliczniony, a jednak postanowiłem wyrzucić go do kosza i napisać od nowa. A wszystko przez samego Adama, który zrobił coś, czego nikt dotąd nie zrobił. A mianowicie okazał ciekawość, jakiej nikt dotąd nie okazał. Gdy wpis o nim był już od dawna gotowy, Adam – chyba pod wpływem wpisu o Dominiku – wyraził zainteresowanie tym, co kiedyś przeczyta o sobie, i nadzieję, że kiedyś tego doczeka. Nigdy, Adamie, nie dowiesz się, co było tutaj napisane we wpisie o Tobie, nim wyraziłeś tę ciekawość. To było bez porównania mniej znaczące niż to, co przeczytasz w tym wpisie.

Zdjęcie, pierwotnie przeznaczone dla Ciebie, a także piosenka, która miała być dołączona do Twojego wpisu, zostały podmienione. Znajdziesz je kiedyś we wpisie o Marcinie, jeśli wszyscy dożyjemy. Ale treści swojego pierwotnego wpisu nie poznasz nigdy, ja sam nie dysponuję już jego kopią.

Miejcie w sobie niepokój, nie ustawajcie w szukaniu. Tylko tak można mieć poczucie celu, nawet jeśli nie uda się do niego dotrzeć. Miejcie w sobie ciekawość, nie przestawajcie stawiać sobie pytań i próbować na nie odpowiedzieć. Tego życzę Wam w tym roku i w każdym kolejnym. Niech Wasz apetyt nigdy nie zostanie zaspokojony… Niczym ciekawość Adama.

Bądźcie na zawsze głodni, po wieczne czasy.

– w Sylwestra 2012, o Łukaszu;
– w Sylwestra 2013, o Pawle;
– w Sylwestra 2014, o Tomku;
– w Sylwestra 2015, o Albercie;
– w Sylwestra 2016, o Dominiku;
– w Sylwestra 2017, o Michale;
– w Sylwestra 2018, o Wiktorze;
– w Sylwestra 2019, o Adamie (niniejszy wpis);
– w Sylwestra 2020, o Maksymilianie;
– w Sylwestra 2021, o Przemysławie;
– w Sylwestra 2022, o Małgorzacie;
– w Sylwestra 2023, o Sylwestrze;
wszystkie wpisy ilustrowane są moimi zdjęciami z dzieciństwa i piosenkami.
W Sylwestra 2024 roku ukaże się wpis o Pawle II.

Zalogowani

Stary numer, a cieszy. Nie ma semestru, by coś takiego się nie stało. Starszy rok przychodzi na zajęcia w laboratorium komputerowym, a tu komputer niewylogowany, ba, przeglądarka otwarta, a w jej kartach otwarte portale społecznościowe, poczta i inne usługi kogoś z młodszego (przeważnie) roku, kto siedział tam chwilę temu.

I tak regularnie dostaję maile z adresów grupowych, w których – zazwyczaj – grupa prosi o jakieś dodatkowe testy, surowsze kryteria oceny, dodatkowe zadanie itp. Dzisiaj przeszedłem samego siebie, dostałem maila od studentów kierunku, którego w ogóle nie uczę.

To już nie pierwszy przypadek w tym roku, choć rok akademicki zaczął się dopiero dwa miesiące temu. Poprzedni przypadek był tak głośny, że dostałem od byłych studentów screeny i memy z moją konwersacją z innymi, tym razem faktycznie moimi studentami, którzy dostali lekcję od kolegów ze starszego roku. To bardzo miłe, że starsi studenci uczą młodszych podstaw bezpieczeństwa i prywatności. Jest to bardzo skuteczne.

Powiększenie maila z drugiego screenu: