Segregacja i sortowanie

Wskutek konfliktu między lepszym i gorszym sortem Polaków, tak wczoraj wyglądała krakowska siedziba partii o pięknej nazwie po demonstracji w obronie wolności słowa przed Radiem Kraków.

Ktokolwiek sprzątał elewację budynku, zarządca budynku czy sprawca całego zamieszania wokół mediów, warto mu – moim skromnym zdaniem – przypomnieć o obowiązku segregowania odpadów. Papier należy wyrzucać do specjalnie oznaczonych pojemników, nie jestem pewien, co się robi z flagą, ale z całą pewnością należy oddzielić składające się na nią elementy naturalne (drewno) od syntetycznych (szmata).
Wydaje mi się, że wiszący na drzwiach rysunek przedstawiający Mistrza i jego Kukiełki, z podpisem „Dobranocka dla Polski”, można by spróbować przekazać na aukcję na rzecz Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Sądzę, że wylicytowałaby się niezła sumka. Sam chętnie wziąłbym udział w licytacji, chociaż zapewne bym jej nie wygrał…
O ile segregacja odpadów jest naszym wspólnym obowiązkiem i odciąża znacząco nasze krakowskie sortownie komunalne, o tyle nadal nie ma jeszcze obowiązku sortowania ludzi na lepszych i na gorszych, bez względu na przyjęte kryterium, o czym przypominam z poczucia obowiązku, gdyby ktoś na widok wejścia do budynku na Alejach miał się zapomnieć.
Gratuluję osobie, która powiesiła na maszcie papier toaletowy. Wydaje mi się, że to bardzo wymowny gest przypominający każdemu, że w konkretnych czynnościach należy się posługiwać stosownymi, specjalnie do tego celu przeznaczonymi, narzędziami.

Powód do internowania część trzecia

Obóz patriotyczny w mediach społecznościowych zachłystuje się z radości, ponieważ wczoraj o godzinie 16:00 Program Pierwszy Polskiego Radia… przestał odtwarzać „Mazurka Dąbrowskiego”. Dyrektor radiowej Jedynki został za jego odtwarzanie zdjęty ze stanowiska. Podobno symboli narodowych nie powinno się nadużywać.
Idąc tym tropem, trzeba będzie zdymisjonować cały rząd premiera Kaczyńskiego, przepraszam, premier Szydło, ponieważ ministrowie obnoszą się przy każdej możliwej okazji z polskimi flagami w klapach marynarek.
Jeśli interpretacją tego, co jest nadużyciem, a co jest stosowne, zajmie się ktoś nadgorliwy, wkrótce może się okazać, że mamy bardzo duże bezrobocie…

P.S. Jednocześnie „patrioci” cieszą się, bo stanowiska w mediach „narodowych” przejmują osoby, które zapewnią wreszcie ich obiektywizm. Jaki to będzie obiektywizm i profesjonalizm, można zobaczyć w ćwierkach nowego szefa telewizyjnej Jedynki…

Dziś, w kilkunastu miastach w Polsce, a także w Pradze, Sztokholmie i Londynie, odbędą się demonstracje w obronie wolności słowa. W Krakowie pikieta o godzinie 14:00 pod siedzibą Radia Kraków na Alei Słowackiego.

Nie na miejscu

Odgrzewany kotlet sprzed roku. Po tym, jak „Charlie Hebdo” w rocznicę zamachu opublikował numer z uzbrojonym w kałasznikowa judeochrześcijańskim Bogiem na okładce, z napisem „L’assasin court toujours (Sprawca wciąż na wolności)”, zaskakująca liczba tych, którzy rok temu jednoznacznie bronili magazynu, dzisiaj podziela oburzenie muzułmanów…

Kilka dni temu w jednej z krakowskich księgarni na półkach wyłożony został francuski tygodnik satyryczny „Charlie Hebdo”. Tłumy chętnych na niego raczej się nie rzuciły. Z całą sympatią dla Francji, Paryża i wolności słowa, język znad Sekwany nie jest powszechnie znany w Polsce, a cena jednego egzemplarza czasopisma – około 40 złotych – jest lekko wygórowana.
Poza tym łatwo się jest może solidaryzować przeciwko „islamskim terrorystom” i rzucać slogany o obronie chrześcijańskich wartości przed „dzikimi hordami ze wschodu”. Ale dla „Charlie Hebdo” nie ma żadnych świętości i nie jestem pewien, czy czasopismo, które na Boże Narodzenie umieściło na okładce Matkę Boską w ginekologicznym rozkroku, może się spodziewać dużych zysków nad Wisłą. Nawet jeśli największy Empik w mieście nie sąsiaduje już z Kościołem Mariackim.
Dużo bardziej gustowna satyra, w której obiektem kpin była religia i związane z nią osoby lub przedmioty kultu, musiała się już w Polsce zmagać z obowiązującym nadal Artykułem 196 Kodeksu Karnego. Dlatego w postawie niektórych Polaków stających w obronie ofiar w redakcji „Charlie Hebdo” nietrudno się doszukać nutki hipokryzji. Jeśli chodzi o naśmiewanie się z islamu i proroka Mahometa, bronią wolności słowa i są za nią gotowi umierać, ale papież (zwłaszcza ten jeden) albo dogmaty ich własnego kościoła nie podlegają krytyce.

Rekordowe bzdury

Z większością najczęściej powtarzanych bzdur na temat uchodźców z Syrii świetnie sobie poradził mój znajomy z Twittera w swoim bardzo profesjonalnym wpisie internetowym. Lepiej od niego na pewno tego nie zrobię i nawet nie próbuję.
Ale po prostu muszę się podzielić brednią, przez którą ćwiczę mięśnie brzucha od kilku dni, a która to brednia padła na antenie jednej z ogólnopolskich telewizji. Otóż, jak się tam dowiedziałem, uchodźcy z Syrii nie przyjadą do Polski nie dlatego, że to nie jest ich kraj docelowy i że nie po drodze im przez Polskę do Niemiec czy Szwecji (naprawdę?). Nie przyjadą dlatego, że granica Polski jest naturalną barierą geograficzną trudną do pokonania. Trzeba przejść przez wysokie, niebezpieczne góry, co całkowicie przerasta możliwości uchodźców.
Tak, taki dwudziestoparoletni Syryjczyk, który właśnie się pobił na granicy węgierskiej z policją, a wcześniej przepłynął na pontonie przez Morze Śródziemne, na pewno nie da rady przejść przez te polskie łańcuchy górskie, przez przełęcze pomiędzy nimi, a jak zobaczy Bieszczady, Beskidy czy Sudety, to się po prostu ze strachu posika w majtki.
Z litości dla dziennikarki nie podam jej imienia i nazwiska ani stacji, dla której pracuje.

Zmarły zamordowany

Nie wiem, może tylko ja mam takie wrażenie, ale wydaje mi się, że w tym krótkim tekście autor popisał się całkowitą nieznajomością języka polskiego. Moim skromnym zdaniem albo ktoś jest zmarły, albo zamordowany. Tego rodzaju błędy w podręcznikach znakomicie wyłapują informatycy. Szkoda, że Gazeta nie korzysta z usług moich studentów…

Zbrodnia i gafa

Przesada i patos prowadzą czasem do powstania figur retorycznych pozornie atrakcyjnych, inspirujących, przyciągających uwagę i pobudzających wyobraźnię, ale bywa – i tak się niestety stało podczas państwowych obchodów rocznicy zamordowania polskich oficerów w Katyniu – że po prostu głupich. Zazgrzytałem zębami i z niedowierzaniem – aczkolwiek bezskutecznie – próbowałem przetrzeć oczy i przetkać uszy, gdy usłyszałem z ust polskiego prezydenta, że XX wiek nie zna drugiej takiej zbrodni, jak zbrodnia katyńska.
Nikt nie chwali pomysłodawców ani wykonawców tej zbrodni, nikt nie lekceważy cierpienia ofiar i ich rodzin. Ale odrobina dystansu pozwala z bólem stwierdzić, że historia XX wieku byłaby bez porównania szczęśliwsza, gdyby to krwawe stulecie nie przyniosło żadnej tragedii większej niż ta, której rocznicę świętowano. Nikomu, kto posiada elementarną wiedzę historyczną i zachowuje minimalną trzeźwość umysłu, nie trzeba przypominać o wojnach, rzeziach i aktach ludobójstwa, jakie w XX wieku nie ominęły żadnego zamieszkanego kontynentu i od których nie była wolna żadna dekada.
Jeśli komuś wydaje się, że można w imię doraźnych korzyści politycznych albo dla ubarwienia swych przemówień wybierać te okropieństwa i ustawiać je na podium, prowadzić jakiś ranking horrorów, to faktycznie zakłamuje historię i nakręca niezdrową spiralę nienawiści prowadzącą od kłamliwej propagandy w kierunku, w którym coraz trudniej będzie sobie wyobrazić wiek XXI jako lepszy od XX.
Dlatego słusznie telewizja rosyjska krytykuje tą wypowiedź i określa ją jako skandaliczną. Trudno natomiast zrozumieć histerię w polskich mediach, oburzonych krytyką polskiej głowy państwa przez rosyjskie media. Rosjanie w swych doniesieniach zachowują wyraźny dystans, z pobłażliwością i przekąsem podsumowując retoryczną gafę i nietakt prezydenta, przypominają mu też ironicznie inne zbrodnie minionego stulecia. Polskie media oburzają się na Rosjan tak, jakby strzelali w nas rakietami, a nie krytykowali pozbawione wrażliwości i wierności dla historii gadulstwo podczas przemówienia.

Wojujący ateizm

Jeśli myśleliście, że większość wojen historia zawdzięcza katolikom i muzułmanom, otwórzcie oczy. Niedawne wydarzenia na Śląsku pokazują, że nawet potomkowie Marcina Lutra stosują przemoc. Chyba tylko ateizm, wbrew stereotypom, nie jest źródłem międzynarodowych konfliktów zbrojnych.

Zdjęcie podkradłem z @czytamy dziennikarzom (przy okazji polecam).

Telewizja w średniowieczu

Stasiowi z II klasy zawodówki trzydzieści sekund zajęło odnalezienie sprzeczności w telewizyjnej zapowiedzi na zdjęciu poniżej. Nie musisz się porównywać ze Stasiem, masz już zaznaczone, co jest nie tak.
Komuś zabrakło albo koncentracji i staranności, albo wiedzy. A jeśli wiedzy, to albo z historii, albo z rzymskiego zapisu liczb. Akcja filmu faktycznie dzieje się w średniowieczu.
Ciekawe tylko, ile zarabia ktoś, kto wymyśla i wklepuje te zapowiedzi. I czy zarabia więcej, niż ty, ja albo Stasiu. Pytanie bodajże retoryczne.

Prezent za karę

Mój operator telefonii komórkowej jest pod pewnym względem niezawodny: zawsze pamięta o moich urodzinach i o moich imieninach. Niewiele jest osób, które mu w tym dorównują, odkąd zamknąłem konto na Facebooku.
Zastanawiam się tylko, czy prezent, który zawsze z tej okazji dostaję od Orange, to mająca mi sprawić przyjemność nagroda, czy jakaś okrutna kara? W końcu w mojej taryfie wszystkie połączenia i wiadomości wewnątrz sieci są za darmo, dlaczego więc w dniu urodzin i imienin mogę za darmo rozmawiać tylko przez 120 minut?
To jakiś nieprzemyślany chwyt marketingowy (reklamowy samobój) czy zachęta, bym – zamiast wisieć na telefonie – świętował?