Woda warunkowa

Czekając w długiej kolejce nie tyle w poradni, co w istnym kombinacie lekarskim, wyszedłem na zewnątrz i ze zdziwieniem zaobserwowałem, jak z obskurnie wyglądającej studzienki, niczym z cudownego źródełka, korzystają jedna po drugiej osoby zaopatrzone w butelki, kanistry, a nawet całe wózki kanistrów. Wszyscy ceremonialnie napełniali swoje naczynia, starannie je zakręcali, pakowali do siatek lub ładowali na wózki i oddalali się, ustępując miejsca kolejnym degustatorom i amatorom tego samego płynu.

Jakież było moje zdumienie, gdy – zbliżywszy się do tego popularnego ujęcia wody na placu Sikorskiego w Krakowie – przeczytałem zagadkową tabliczkę, jaką na nim umieszczono. Okazuje się, że woda z tego „cudownego źródełka” jest „warunkowo zdatna do spożycia przez ludzi”. Przez chwilę próbowałem doszukać się jakichś dodatkowych informacji, jakiegoś drobnego druku, precyzującego tajemniczy warunek lub warunki, jakie należy spełnić, by móc spożywać zaczerpniętą z ujęcia wodę. Może chodzi o to, że wodę trzeba przegotować? Albo przefiltrować? A może nadaje się ona do spożycia pod warunkiem, że panują określone warunki pogodowe? Skąd wiadomo, czy aby na pewno warunek ten spełniony jest danego dnia? A może wodę dopuszczono do picia przez ludzi tymczasowo, na jakiś okres czasu?
Pogrążony w mrocznej niewiedzy, nie próbowałem pić cieczy, po którą schodzą się tutaj i zjeżdżają liczni jej miłośnicy.

Zaskoczenie moje było tym większe, gdy przeczytałem następnie amatorską i zupełnie niekomercyjną ulotkę wyklejoną przy schodach prowadzących do podziemnej stacji tramwajowej pod dworcem. Okazała się ona dużo bardziej precyzyjna, niż tabliczka wywieszona na placu Sikorskiego przez równie anonimowe, ale zapewne jednak bardziej profesjonalne służby miejskie lub sanitarne.