Paląc rupiecie ze starego mieszkania

jest to beret kremowy z filcu nie zniszczony
kurz go nie liznął w nie wietrzonej szafie
gdy jako dzieci nim rzucaliśmy
(miał imitować latający spodek)
odbierała nam go i czule gładziła
być może wiązała z nim jakieś wspomnienia
nie podobały jej się nasze żarty
z zabawnego dzyndzelka na czubku
ani wywracanie na lewą stronę

jest teraz zdany na moją łaskę
mógłbym nim rzucić
albo się z niego ponabijać
ale bez słowa wkładam go w ogień

stary beret
bezbronny odkąd umarła