Pochodzę od małpy

O, świat sobie już radził bez tolerancji i poradzi sobie dalej. Nie może być tak, że kilku maniaków będzie decydowało o losach cywilizacji…

Tak powiedział wiceminister edukacji w wywiadzie dla jednego z największych dzienników. W wywiadzie tym nazwał teorię ewolucji Darwina kłamstwem i opowieścią o charakterze literackim wpisującą się w konwencję fantastyki naukowej. Dość niejasna jest dla mnie dalsza część wypowiedzi wiceministra, w której – w moim odczuciu – grozi on nauczycielom, którzy nie rozumiejąc swojej misji postanowią deprawować dzieci i młodzież nauczaniem o ewolucji.
Nie chce mi się w ogóle komentować rozmachu, jakiego dyskusja o wyplewieniu teorii ewolucji ze szkół i zastąpieniu jej kreacjonizmem nabrała w naszym kraju. Ale to jest naprawdę smutne, że najwyższej rangi urzędnik państwowy bez cienia żenady wypowiada się z taką pogardą o tolerancji.
To jest naprawdę smutne, że minister w dniu nauczycielskiego święta zapowiada, że uhonoruje wszystkich bez wyjątku nauczycieli, którzy przez dziesięć lat pracowali w PRL-u, a mimo to nie wstąpili do PZPR. Cóż to za kryterium nagradzania? Czy wśród niewątpliwych niezłomnych i nieustraszonych nie znajdą się aby nauczyciele bierni, byle jacy, którzy do partii wprawdzie nie wstąpili, ale przez cały PRL nie zrobili niczego szczególnego, co zasługiwałoby na uhonorowanie? A czy czasem wśród tych, którzy poszli na kompromis i zapisali się do partii, nie było przynajmniej dziesięciu, którzy zdziałali naprawdę wiele dobrego, ale nie udałoby się im to, gdyby nie mieli partyjnej legitymacji?
Niektóre wypowiedzi obecnego kierownictwa resortu wprawiają mnie naprawdę w zakłopotanie. Czy za lat dwadzieścia zostanę uhonorowany tylko za to, że nie płakałem po Janie Pawle II w miejscu publicznym i że od początku byłem przeciwny budowie pomnika Jana Pawła II na pl. Daszyńskiego w Częstochowie, w której polski papież ma już jeden pomnik na jasnogórskich wałach, drugi w seminarium na ul. Św. Barbary, tablicę pamiątkową na kurii, ulicę swojego imienia i na dodatek plac swojego imienia?
Krytykując teorię ewolucji w bardzo krótkim wywiadzie wiceminister zdążył obrazić wiele zupełnie ze sobą nie powiązanych grup społecznych: wegetarian, niewierzących, homoseksualistów, nieprawomyślnych naukowców, miłośników science-fiction, zwolenników pro-choice… Naprawdę można stracić głowę słuchając wiceministra zasłaniającego się troską o chrześcijańską cywilizację i jej przetrwanie, naprawdę można się pogubić. Jakże kojąco więc było przeczytać później słowa z homilii jednego z najwybitniejszych polskich biskupów, metropolity lubelskiego Józefa Życińskiego, który w dobitnych słowach przypomina nam o tym, że chrześcijaństwo nie wojuje z nauką, że Darwin był osobą wierzącą, a polscy nauczyciele nie muszą naśladować polityków w tworzeniu konfliktów „bez poszanowania elementarnej kultury i odpowiedzialności”.

Partie przychodzą i przemijają, deklaracje i niemądre wywiady unosi nurt czasu, natomiast wy zapisujecie się w duszach wychowanków waszą mądrością. Nie twórzmy fałszywych wrogów tam, gdzie szkoła powinna tworzyć klimat jedności, rodziny dzieci Bożych.

Posłucham raczej apelu arcybiskupa Życińskiego, niż wiceministra, którego wywiad dla Gazety do najmądrzejszych rzeczywiście nie należał. Moich uczniów będę uczył czytać i słuchać ze zrozumieniem, a kiedy mówiąc i pisząc będą wyrażać swoje poglądy, mam zamiar odnosić się do nich z szacunkiem i tolerancją. W przeciwieństwie do wiceministra nie wierzę, by świat mógł sobie poradzić bez tolerancji.