Niewierzący

Właśnie się dowiedziałem z ust najbliższej rodziny, że jestem niewierzący, ponieważ przedkładam Jezusa nad Jana Pawła II. Tymczasem – mówi mi rodzina – któż to taki był ten Jezus Chrystus? Jakiś odległy i niekoniecznie prawdziwy człowiek, zwykle przedstawiany jako piękny, tak by każdy mógł się w nim zakochać, ale w gruncie rzeczy obcy. Nie widzieliśmy Jezusa, nie wiemy jak wyglądał, jest to postać fikcyjna. Tymczasem Jan Paweł II to postać autentyczna i bliska sercu każdego Polaka (bo rodak), jego pomniki pozwalają nam się naładować i dają nam siłę do życia. Widzieliśmy wszyscy Jana Pawła II i wiemy, że istniał i był święty. Widzimy sens w modlitwie do Jana Pawła II, bo wiemy, że on nam przysparza łask.
Wszystkie powyższe argumenty powtarzam za rodziną, która uważa mnie za niewierzącego, ponieważ się z nimi nie zgadzam. Odwieczny dylemat, co to jest wiara, a co to jest wiedza. Jakoś tak nie mogę oprzeć się wrażeniu, że niewierzący jest zdaje się ten, kto nie daje wiary temu, czego nie zobaczył i nie dotknął.
Powstrzymam się – z trudem – od dalszych komentarzy.