Monstra

Wczorajsze popołudnie. Wracam z pracy, idę na spacer z psem. Dla mnie to przedostatni dzień zajęć dydaktycznych (dzisiaj jeszcze, przy praktycznie zerowej frekwencji, udawaliśmy, ze pracujemy). Kilkaset metrów od domu spotykam chłopaków z trzeciej klasy technikum, których uczę, a którzy są na jakimś unijnym szkoleniu i – wygrzewając się w słońcu – grają w karty. Dla nich to już praktycznie środek ferii wielkanocnych.
Od jakiegoś czasu rozmawiam z nimi tylko po angielsku i udaję, że nie rozumiem, gdy mówią przy mnie (lub do mnie) po polsku. Teraz, w późnopopołudniowych godzinach, ze smyczą w ręku, widząc ich przez siatkę, nad kartami, zapominam się i zagaduję do nich po polsku. Błyskawicznie udają, że nie rozumieją i zaczynają do mnie nawijać po angielsku. Stworzyłem potwory. Udali mi się, skurczybyki.