Nasz Dziennik wie lepiej

Parę tygodni temu w strumieniu aktywności mojego znajomego na Facebooku wyświetliła mi się grupa, do której się zapisał, wszedłem, przejrzałem i tak zaczęła się moja działalność polityczna. Dowiedziałem się mianowicie z mediów, że – wraz z 4200 innymi członkami grupy – jestem wywrotowym działaczem i aparatczykiem Platformy Obywatelskiej. Zdziwiło mnie to bardzo, bo chociaż Platformę uważam za poważną i odpowiedzialną siłę polityczną, to z wieloma elementami jej programu, zwłaszcza w obszarach nie dotyczących gospodarki, zupełnie się nie zgadzam.
Cóż, wygląda na to, że „Nasz Dziennik” zafundował grupie „Zrobimy wszystko, aby PiS nie wrócił już do władzy!” niezłą reklamę, bo następnego dnia przybyło jej ponad 1000 członków, czy też – jak kto woli – prymitywnych internetowych bojówkarzy PO. Nie wątpię jednak, że chociaż pewnie część z tych osób to elektorat Platformy, to inni mają z Platformą tyle samo do czynienia, ile Joanna Senyszyn (która ostatnio dołączyła na Facebooku do grupy „Stop Donald Tusk”) ma wspólnego z PiSem.
W ostatnich wyborach, gdy udało się odsunąć od władzy partię braci Kaczyńskich, w internecie doszło do olbrzymiej mobilizacji rozmaitych środowisk ludzi postępowych i otwartych, dzięki czemu PiS poniósł sromotną klęskę, a z ekranów naszych telewizorów zniknęli panowie ministrowie, którzy codziennie urządzali konferencje prasowe promujące prywatne gwiazdorstwo samego pana ministra, a niewiele wnoszące do meritum funkcjonowania państwa i społeczeństwa. W międzyczasie dorosły kolejne roczniki potencjalnych wyborców, które jesienią mogą pójść do urn, a nie wszyscy z nich pamiętają, jakie szopki działy się w Polsce pod rządami wodzowskiej partii o pięknej i szumnej nazwie. Miejmy nadzieję, że w sytuacji zdecydowanie mniejszego poczucia zagrożenia ze strony tej partii internauci zmobilizują się w tym roku w porównywalnym stopniu i że powstaną jakieś nowe kultowe ośrodki sprzeciwu wobec wszelkiego rodzaju nacjonalizmów i fundamentalizmów, a ich rola w integrowaniu i mobilizowaniu wyborców okaże się porównywalna z rolą, jaką odegrał serwis Spieprzaj Dziadu w poprzednich wyborach.