Recydywa

Szczerze mówiąc, jestem bardzo rozczarowany. Myślałem, że genialny strateg partii o pięknej nazwie ma jakiś as w rękawie i wyciągnie go na sali sądowej. Tymczasem Jarosław Kaczyński nie tylko przegrał z Bronisławem Komorowskim proces w trybie wyborczym i musi przeprosić Komorowskiego za rozpowszechnianie nieprawdziwych informacji o jego programie, ale jednocześnie Sąd Okręgowy w Warszawie oddalił w całości kontrpozew sztabu Kaczyńskiego, czyli że Komorowski nie musi przepraszać Kaczyńskiego za zarzucenie mu kłamstwa.
Zabawne, że w poprzednich wyborach ta sama sprawa (rzekome plany prywatyzacji służby zdrowia przez Platformę Obywatelską) była przedmiotem takiego samego konfliktu, a jego rozstrzygnięcie w sądzie było dokładnie takie samo. Wychodzi na to, że jedynie słuszna partia o nazwie zawierajacej w sobie wyrazy „prawo” i „sprawiedliwość” dopuściła się recydywy.
Ciekawe, na ile to była nieprzemyślana gafa, a na ile celowa taktyka. Mój tata, od lat chodzący do lekarza rodzinnego i do specjalistów w prywatnej przychodni, która ma podpisany kontrakt z Narodowym Funduszem Zdrowia, i jest z usług tej przychodni bardzo zadowolony, jest jednocześnie gorącym przeciwnikiem prywatyzacji służby zdrowia, więc retoryka argumentów PiS bardzo do niego trafia. Pewna starsza pani, obok której siedziałem dziś przypadkowo w poczekalni, a która dowiedziała się właśnie o wyroku warszawskiego sądu, była zbulwersowana i załamana tym, że sąd podjął taką – jej zdaniem krzywdzącą dla Jarosława Kaczyńskiego – decyzję. Dlatego wydaje mi się, że przegrana w trybie wyborczym sprawa nie zaszkodzi wcale Kaczyńskiemu. Wręcz przeciwnie, może zmobilizować jego zatwardziałych zwolenników.