Brudnomaszynopis

Wierszyk poranny

jest szósta rano, błonia,
chłód przenika ciało.
z kopca zsuwa się mgła,
a nad jordanem słońce.
śpiew ptaków dudni,
szepce bicie dzwonów,
toczy się tramwaj po skoszonej trawie.

jest równo, płasko,
z tej skoszonej trawy
wystaję tylko ja, a w mym umyśle,
który chcę zrównać, spłaszczyć,
same koleiny, góry, wąwozy,
groty i przepaście.

kładę się w trawie
i bardzo się staram,
bardzo się staram nie myśleć o tobie.

Ten i wiele innych wierszy w tomiku Brudnomaszynopis, dostępnym w wersji papierowej i na czytniki.

Teraz także na papierze

Jeśli nie lubisz czytników i z różnych względów wolisz książki papierowe, a jednocześnie kusi Cię sprawdzenie, jakiego rodzaju chore teksty mogły się zrodzić w mojej głowie i nie zostać przelane na stronę blogu, moje dwa zbiory wierszy – Pogo w tramwaju i Brudnomaszynopis – są od teraz dostępne także w wersji papierowej.
Można je kupić przez internet, albo – dopóki nie skończy mi się kupka egzemplarzy autorskich leżąca spokojnie pod biurkiem – można mnie odwiedzić z butelką czerwonego wina, skonsumować je ze mną i dostać oba tomiki. Wersja na czytniki jest oczywiście dużo tańsza i nie wymaga kontaktu osobistego ze mną, co pozwala  człowiekowi zaoszczędzić sporo czasu i nieprzyjemności.

Promocja na wesele

Jutro wyjątkowo uroczysty dzień i wielkie święto. A jako że dopatrzyłem się, iż mogę w księgarni Amazon zarządzać promocjami i udostępniać opublikowane przez siebie tytuły za darmo w ograniczoną liczbę dni, postanowiłem – nie tylko dla Róży – zrobić to właśnie jutro.
Na Amazonie od niedawna dostępne są dwa zbiory moich wierszy z lat dziewięćdziesiątych ubiegłego stulecia: Pogo w tramwaju i Brudnomaszynopis. Oba będzie można pobrać za darmo jutro, 7 września 2013 czasu kalifornijskiego (tych ostatnich ustawień, dotyczących strefy czasowej, chyba nie da się zmienić, a przynajmniej nie dopatrzyłem się tego w panelu księgarni).
Do czytania potrzebny jest czytnik Kindle albo aplikacja Kindle na telefon lub tablet z systemem Android.
Przy okazji – wierzcie albo nie, ale to jest jedyny sposób, żebym sam zdobył darmowe egzemplarze tego grafomaństwa na własny czytnik.

Powrót z kraju Moria

nie napisali o tym w księdze rodzaju
by skwapliwiej zapomnieć
a przecież abraham
wracał z góry sam
dziękczynnie ręce składając

izaak szedł za ojcem
daleko daleko w tyle
ty stary kutwo
opętało cię już zupełnie
własnego syna
jedynego
na stos posłać
w imię jakiej ideologii
za jakie kuźwa pieniądze
już ja ci dam
wiązkę drewna na podpałkę
śmieci wyrzucę
po gazety do kiosku pójdę
radio przyciszę

mamrotał pod nosem izaak
i zapłonęło nad nim światło
nie zauważył
zaklął
poszedł dalej

Piąta klepka

we wczorajszym życiu częstochowy
jakiś głupek zamieścił ogłoszenie
zamienię willę w antycznej helladzie
na piątą klepkę
odpowiedziałem na jego ofertę
natychmiast

Paląc rupiecie ze starego mieszkania

jest to beret kremowy z filcu nie zniszczony
kurz go nie liznął w nie wietrzonej szafie
gdy jako dzieci nim rzucaliśmy
(miał imitować latający spodek)
odbierała nam go i czule gładziła
być może wiązała z nim jakieś wspomnienia
nie podobały jej się nasze żarty
z zabawnego dzyndzelka na czubku
ani wywracanie na lewą stronę

jest teraz zdany na moją łaskę
mógłbym nim rzucić
albo się z niego ponabijać
ale bez słowa wkładam go w ogień

stary beret
bezbronny odkąd umarła

Pogo

mój bóg
biega po przejściach podziemnych
z niedorozwiniętym torsem
dekalogi
wypisuje sprejem po ścianach
gdy w modlitwie spytałem o życie
powiedział
nie bądź głupcem
i ty skończysz
pogiem posiniaczony

Cztery elementy

w muzeum historii amsterdamu
wśród eksponatów lustro
druga połowa wieku siedemnastego
ziemia woda ogień powietrze
cztery krawędzie ramy
to cztery elementy tworzące rzeczywistość
w tym lustrze przeglądał się burmistrz
i pospiesznie załatwiający sprawy
przejezdni kupcy
magiczna moc czterech elementów
stworzyła dziś w nim nowy obraz
zaglądam
stoi tam ktoś kogo znam z widzenia
i kto nie jestem pewien czy istnieje

Herbata wiosną

wiosna rozchodzi się po kościach
na parapecie rozsiadło się słońce
herbata z wolna nasiąka charakterem
siadasz na łóżku
podnosisz filiżankę do ust
opuszczasz
wiosna rozchodzi się po kościach
na półkach bez zmian
przedmioty milczą